Relacje polsko-żydowskie były tematem konferencji zorganizowanej przez Delegaturę IPN w Kielcach oraz Instytut Historii Uniwersytetu Jana Kochanowskiego.
Jednym z prelegentów był dr Ryszard Śmietanka-Kruszelnicki z kieleckiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej. Historyk zaznaczył, że wokół tematyki dotyczącej pogromu w Kielcach zawsze istniały różne, często wykluczające się wyjaśnienia, czy interpretacje.
Z jego badań wynika, że nie tylko należy zwrócić uwagę na bezradność służb bezpieczeństwa, co m.in. uwzględniono w uzasadnieniu umorzenia śledztwa w sprawie wydarzeń z 1946 roku.
Z protokołu zeznań Hanki Alper znajdującej się wówczas w budynku przy ulicy Planty dowiadujemy się „o paru żołnierzach na drugim piętrze, którzy zdjęli mundury i zaczęli strzelać do ludności”. Zgromadzeni wokół budynku ludzie odebrali sytuację jednoznacznie, że Żydzi do nich strzelają. Pominięcie w śledztwie ważnych zdarzeń z udziałem grup wojskowych zapewne wpłynęło na zaniechanie dodatkowych kwerend w zasobach archiwów państwowych, szczególnie wojskowych.
Sytuacja ta, jak również brak śledztwa prokuratora dotyczącego kilku osób z grup wojskowych, a szczególnie z komendy miasta Kielce, która odgrywała w czasie wydarzeń istotną rolę, pogłębiają wątpliwości, co do wybranych stwierdzeń zawartych w postanowieniu o umorzeniu śledztwa – mówił historyk IPN.
Ryszard Śmietanka-Kruszelnicki wrócił również m.in. uwagę na kolejną sprawę, czyli nad wyraz ubogi stan wiedzy dotyczący funkcjonowania Huty „Ludwików” po 1945 roku. To jest związane z drugą falą pogromu, czyli przyjściem na ulicę Planty dużej grupy pracowników tego zakładu.
Poważnym błędem z perspektywy śledztwa oraz innych badań nad okolicznościami i uwarunkowaniami zajść antyżydowskich, a być może dotarcia do kluczowych źródeł poruszających tzw. wyjście robotników z huty jest fakt nieuwzględnienia przez badaczy informacji, że Huta „Ludwików” od początku 1946 roku znajdowała się pod protektoratem II Warszawskiej Dywizji Piechoty. Nie wiemy, co to w praktyce oznaczało. W tym czasie przy zakładzie istniała też grupa robocza złożona z jeńców niemieckich. Dlatego dotychczasowe interpretacje muszą zostać rozbudowane o nieznane wcześniej kwestie.
Należy poszukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie doszło do procesu sprawców z Ludwikowa, mimo że jak stwierdzili autorzy sprawozdania z Komitetu Centralnego PPR z 18 lipca 1946 roku robotnicy z huty złożyli w komitecie PPR listę tych, którzy podburzali i brali udział w mordach powiedział.
Według Ryszarda Śmietanki-Kruszelnickiego badając wydarzenia z 4 lipca 1946 roku należy uwzględnić kontekst budowania z udziałem różnorodnych sił systemu komunistycznego w Polsce. Wyjaśnianie pogromu w Kielcach antysemityzmem, czy prowokacją jest dużym uproszczeniem. Działania spontaniczne i prowokacyjne, które wtedy wystąpiły nie wyczerpują tematyki niejasności dramatu w Kielcach. Rozpoznawane ostatnio wątki, czyli stan bezpieczeństwa w mieście w miesiącach poprzedzających zajścia, niedoszacowana rola grup wojskowych, nowe informacje związane z funkcjonowaniem Huty „Ludwików”, także w kontekście administracji wojskowej wskazują na konieczność analizy pogromu właśnie w kontekście budowania systemu komunistycznego w Polsce – zwrócił uwagę.
Do zajść antyżydowskich nie doszło tylko w centrum Kielc. Do dramatycznych wydarzeń doszło również w pociągach i na stacjach kolejowych. Na stacji Kielce Herby zabito 3 Żydów i jednego udało się uratować.
Zdaniem historyka IPN, najciekawsze wyniki mogą przynieść badania funkcjonowania kieleckich instytucji komunistycznych, na co zwraca uwagę również profesor Joanna Tokarska-Bakir.
Zgodnie z ustaleniami Instytutu Pamięci Narodowej, w następstwie wydarzeń na Plantach śmierć poniosło 37 osób narodowości żydowskiej oraz trzy osoby narodowości polskiej.