Nawet dwa lata może potrwać likwidacja składowiska starej odzieży w Wojnowie. To problem, z którym gmina Sicienko boryka się od około 8 lat. Udało się przejąć posesję, na której były właściciel zgromadził tony używanej odzieży i najpierw nią handlował, potem zaczął spalać, zatruwając środowisko.
W połowie listopada ubiegłego roku gmina przejęła teren, ale problem zalegających szmat pozostał. Dziennikarze Radia PiK sprawdzili, czy jest postęp w tej sprawie. Według okolicznych mieszkańców, sytuacja jest poważna.
– Nic się nie zmieniło, wręcz jest gorzej! To się wszystko rozwaliło…
– Tam tony są!
– Trwająca pandemia wstrzymała działania zmierzające do usunięcia problemu – mówi Piotr Chudzyński, wójt gminy Sicienko. – Było ryzyko, nie było nawet chętnych, by w tym okresie pandemicznym na ten teren wejść.
Według wstępnych szacunków koszt wywozu zgromadzonych i rozkładających się szmat to co najmniej 200 tysięcy złotych. Do końca lipca może zakończyć się szacowanie kosztów oczyszczenia terenu. Gmina Sicienko chce pozyskać na ten cel pożyczkę z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska.
– Byliśmy z zastępcą w Toruniu, by negocjować warunki, na jakich pomoc ta mogłaby być przyznana – mówią przedstawiciele gminy.
Sprawa staje się pilna, bo zalegające dłużej odpady mogą w końcu zagrozić sąsiedniemu ujęciu wody pitnej dla Wojnowa.