Jaskinia była partyzancką kryjówką w czasie II wojny światowej. Na jej temat bardzo trudno znaleźć informacje, dlatego członkowie Stowarzyszenia Historyczno-Eksploracyjnego Sądecczyzny postanowili wejść do jej wnętrza i spenetrować.
– Wejście do jaskini nie jest w żaden sposób oznaczone i bardzo trudno je odnaleźć. Jaskinia była wykorzystywana przez partyzantów w czasie II wojny światowej i po niej, żeby ukrywać broń. Są informacje na temat tej jaskini, ale skromne. Mamy nadzieję na odnalezienie pamiątek po partyzantach – mówi Stanisław Pustułka, szef Stowarzyszenia.
Jaskinia na górze Margań jest to jaskinia typu zapadliskowego lub szczelinowego, jak wszystkie na Sądecczyźnie.
– Wchodzi się ciasnym wejściem. Trzeba się przeczołgać 2-3 metry korytarzykiem. Potem jest salka długości 5 metrów, 3 metry szerokości i 2 metry wysokości. Jest trzymetrowa studzienka do dalszych części jaskini. Cała jaskinia ma około 15 metrów głębokości, długość korytarzy to jakieś 47 metrów. Jak na beskidzkie jaskinie to dość dużo” – dodaje Krzysztof Jankowski.
– Jest super. Jak na moje pierwsze wejście w takie klimaty, jest fajnie – podkreśla Waldemar Batko.
– Jak się wchodzi w takie miejsca, zawsze jest dreszczyk emocji. Co znajdziemy? Wchodzimy z nadzieją, że fajne rzeczy znajdziemy. To idealne miejsce na kryjówkę dla partyzantów. Dobrze to wybrali – mówi Marcin Rams.
Podczas eksploracji poszukiwacze znaleźli monetę powojenną – 10 groszy z 1970 roku. Znaleziono także skrytkę z zabawy ogólnoświatowej Geocaching. Dzięki specjalnej aplikacji można się dowiedzieć, gdzie ktoś coś schował. Na miejscu można zostawiać swoje podpisy i fanty dla kolejnych poszukiwaczy.
Członkowie stowarzyszenia zamierzają teraz dokładnie opisać jaskinię. Wykonali także bogatą dokumentację fotograficzną. Po wyjściu z jaskini miłośnicy historii natrafili także na kilka łusek i pocisków.