To może być wyjątkowo trudny rok w rolnictwie nie tylko z powodu suszy. Epidemia ograniczyła eksport, ceny na skupach spadły, mało tego – rolnicy nie mają pewności, że będzie komu zebrać ich plony. Zwykle zajmowali się tym obcokrajowcy, którzy teraz mają trudności z przekroczeniem granicy.
Rolnicy są przeciwko testowaniu sezonowych pracowników z zagranicy na własny koszt. Zgodnie z nowymi wytycznymi sanepidu, za jednego zatrudnionego cudzoziemca gospodarz zapłaci około tysiąca złotych.
Organizacje rolnicze i związki zawodowe apelują o zmianę zasad kwarantanny dla obcokrajowców.
Każdy cudzoziemiec po przekroczeniu granicy ma 24 godziny na przejazd do miejsca pracy, które przez kolejnych 14 dni będzie także miejscem kwarantanny. Podczas izolacji obcokrajowcy mogą pracować, ale obowiązuje ich całkowity zakaz opuszczania gospodarstwa.
Jeśli jest ich wielu – rolnik musi wydzielić oddzielne kwatery dla niewielkich, maksymalnie 10-osobowych grup, które nie powinny mieć ze sobą kontaktu.
– Żeby oni przechodzili kwarantannę, pracując tutaj u nas po spełnieniu tych wszystkich rygorów, to również pracodawca, czyli my, musielibyśmy im przeprowadzić dwukrotne badanie na obecność koronawirusa. Po przekroczeniu granicy i później po 7 dniach. Są to niemałe koszty, bo to jest 600 zł za jednego pracownika, oczywiście jednorazowe badanie – mówi plantator z województwa podlaskiego, który chce zachować anonimowość.
Z wnioskiem o zwolnienie z opłat za badania zwróciła się do ministra rolnictwa m.in. przewodnicząca NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” Teresa Hałas. Wskazała, że specyfika prac sezonowych wymaga w krótkim czasie znacznego zwiększenia zatrudnienia. Według niej wielu gospodarzy nie będzie w stanie udźwignąć skumulowanego kosztu badań pracowników.