Obniżenie podatków, likwidacja umów śmieciowych, podniesienie zasiłków dla bezrobotnych, kredyty obrotowe dla firm, zwolnienia z ZUS, a nawet Trybunał Stanu dla prezydenta i premiera – to niektóre pomysły gospodarcze kandydatów na prezydenta, przedstawione podczas środowej debaty w TVP.
Dziesięciu uczestników debaty prezydenckiej odpowiadało na pytanie, dotyczące gospodarki – jak wrócić do wysokiego tempa rozwoju gospodarczego.
Prezydent Andrzej Duda zwracał uwagę, że sukces gospodarczy ostatnich lat zawdzięczamy dobrej współpracy między rządem, prezydentem i większością parlamentarną. Dziś, jak mówił, chodzi o to, żeby uratować polską przedsiębiorczość i by zrobić wszystko co możliwe, by w efekcie kryzysu zniknęło jak najmniej miejsc pracy.
Marek Jakubiak ocenił, że „państwo polskie zachowuje się wobec przedsiębiorców trochę śpiąco”. „My przedsiębiorcy potrzebujemy pomocy już teraz, bo umieramy na waszych oczach” – mówił Jakubiak. Zwracał uwagę, że jeśli przedsiębiorców nie będzie stać na opłacanie podatków, nie będzie pieniędzy w budżecie.
Stanisław Żółtek ocenił, że gospodarka polska by padła niezależnie od koronawirusa. „Jest proste rozwiązanie – wystarczy uwolnić gospodarkę od biurokracji” – powiedział.
Robert Biedroń zaznaczył, że PiS pozostawił wiele osób bez pomocy, dwa miliony Polaków jest bez pracy, a wiele osób zostało „wypchniętych” na samozatrudnienie i dziś nie wiedzą, czy otrzymają swoje pieniądze. „Jeśli zostanę prezydentem, w ciągu 100 dni doprowadzę do tego, żeby zlikwidować umowy śmieciowe” – zapowiedział kandydat Lewicy.
Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała, że w czasie koniunktury rząd nie przygotował się na sytuację kryzysową. Dziś, dodała kandydatka KO, bez silnej pomocy państwa dla przedsiębiorców wpadniemy w jeszcze większy kryzys. „Niestety te tak zwane tarcze tej pomocy nie dały. Ludzie potrzebują zwolnienia z ZUS, potrzebują szybkich kredytów, które pozwolą im ciągłość i pieniądze obrotowe, potrzebne są ulgi w czynszach, potrzebne jest przede wszystkim zaufanie” – mówiła.
„Jak zostanę prezydentem Polski obniżę podatki” – zapowiedział Mirosław Piotrowski. „Deklaruję, że nie podpiszę żadnej ustawy podwyższającej podatki” – dodał.
Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że ma już gotowe projekty ustaw, dotyczące gospodarki, m.in. o emeryturach bez podatków, dobrowolnym ZUS i funduszu płynności. Zapowiedział, że będzie aktywnym prezydentem, a nie takim jak Andrzej Duda, który od czerwca ubiegłego roku nie złożył żadnego projektu ustawy w Sejmie. Zwracał uwagę, że prezydent apeluje o współpracę, tymczasem jeden z przepisów tarczy antykryzysowej uderzał w Radę Dialogu Społecznego.
Paweł Tanajno powiedział, że jako jeden z przedsiębiorców oskarża Mateusza Morawieckiego i Andrzeja Dudę o „zagładę polskiej gospodarki”. Stąd jednym z rozwiązań jest postawienie ich przed Trybunałem Stanu, a drugim „zautomatyzowanie przelewów pomocowych”.
Szymon Hołownia zaznaczył, że „ludzie nie nakarmią się opowieściami o kolejnych dziurawych tarczach antykryzysowych”. Zapowiedział, że jako prezydent w ciągu pierwszego miesiąca urzędowania przedstawi pięć projektów ustaw antykryzysowych – dotyczących podniesienia zasiłku dla bezrobotnych do 2080 zł, wsparcia finansowego samorządów, zwolnienia z danin publicznych na pół roku, prostych kredytów obrotowych dla firm, „przejęcia przez państwo pensji pracowników”.
Krzysztof Bosak przekonywał, że nie jest prawdą, że w ostatnich latach gospodarka rozwijała się szczególnie szybko. Zwracał uwagę na złamane obietnice Andrzeja Dudy – brak wprowadzenia kwoty wolnej od podatku i brak pomocy dla frankowiczów. Kandydat Konfederacji ocenił też, że „tarcza antykryzysowa okazała się betonowym kołem ratunkowym dla przedsiębiorców”.
Rzym, Berlin, Paryż, Kijów, Budapeszt, Waszyngton na mapie pierwszych wizyt kandydatów na prezydenta
Rzym, Berlin, Paryż, Kijów, Budapeszt, Waszyngton – to stolice państw, które w pierwszej kolejności chcą odwiedzić po objęciu urzędu kandydaci na prezydenta.
Podczas środowej debaty w TVP kandydaci na prezydenta zostali zapytani, w której zagranicznej stolicy złożą swoją pierwszą oficjalną wizytę po objęciu urzędu prezydenta.
Ubiegający się o reelekcję Andrzej Duda zapowiedział, że z pierwszą wizytą chciałby udać się do Rzymu, bo – jak mówił – oznaczałoby to, że epidemia koronawirusa minęła.
„Dziś mamy bardzo dobrą współpracę transatlantycką, mamy świetne relacje ze Stanami Zjednoczonymi” – wskazywał Andrzej Duda. Podkreślił też wagę współpracy w ramach UE. „Chciałbym, żebyśmy pomogli UE wyjść z tego kryzysu, żebyśmy byli aktywni, żebyśmy dalej budowali współpracę państw UE w ramach Trójmorza” – oświadczył.
Kandydat Koalicji Polskiej Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że zanim pojedzie do Berlina, Paryża, Londynu, Brukseli, Kijowa czy Waszyngtonu, najpierw muszą odbyć się w Polsce wybory, a my do tej pory nie wiemy, kiedy te wybory będą. „Trzeba przywrócić demokratyczne standardy, trzeba powrócić do godnego miejsca w UE, do głównego stołu, a nie być czarną owcą w oślej ławce, tak, jak przez ostatnie lata” – powiedział Kosiniak-Kamysz. „Ja nigdy nie pozwolę sobie na to, żeby kucać przy biurku jakiegokolwiek prezydenta, tylko zawsze będę siedział jak równy z równym przy jednym stole” – dodał. Zdaniem prezesa PSL, Polska potrzebuje powrotu godności w polityce zagranicznej i skuteczności.
Także kandydatka Koalicji Obywatelskiej Małgorzata Kidawa-Błońska zwróciła uwagę, że nie wiadomo kiedy wybory prezydenckie odbędą się i na jakich warunkach. Zdaniem Kidawy-Błońskiej polityka zagraniczna Polski w ostatnich latach nie wygląda najlepiej. „Musimy rozmawiać jako partnerzy, jako sojusznicy, dlatego ważna jest UE, ważne są Stany Zjednoczone, ważne są kraje Europy Wschodniej” – mówiła. „Chciałabym pokazać, że możemy rozmawiać i że jesteśmy partnerem, który słychać, daje dobre propozycje i który jest partnerem wiarygodnym. Dlatego chciałabym zaprosić do Polski na pierwszą wizytę przedstawicieli Trójkąta Weimarskiego” – zapowiedział Kidawa-Błońska.
Na stanowisku wicemarszałek Sejmu znalazł się plakat z napisem „KONSTYTUCJA”.
Robert Biedroń (Lewica) mówił, że w kwestiach polityki zagranicznej musimy budować mosty, a nie mury, szczególnie ze wschodem, gdzie – jego zdaniem – rządzący popsuli bardzo dużo. Jak mówił Biedroń, dzisiaj Polska jest osamotniona w polityce zagranicznej. „Mamy stosunki z prezydentem Trumpem, który jest nieobliczalny albo z nieistniejącym San Escobar. Nie da się w takim osamotnieniu prowadzić racjonalnej polityki” – mówił. Kandydat Lewicy oświadczył, że naszymi partnerami powinni być Niemcy i Francuzi. „To razem z nimi powinniśmy budować trójsojusz i to właśnie te stolice odwiedzę jako prezydent” – zapowiedział Biedroń, dodając, że powinniśmy wzmacniać też naszą obecność w NATO i UE.
Kandydat niezależny Szymon Hołownia odpowiedzi na pytanie, którą stolicę odwiedzi jako pierwszą udzieli po objęciu urzędu prezydenta. „Z całą pewnością na tej liście znajdzie się Kijów, bo niepodległa Ukraina to nasza racja stanu” – zapowiedział. Hołownia wymienił też Berlin i Paryż, wskazując na konieczność odbudowy relacji w ramach Trójkąta Weimarskiego. „Polska polityka zagraniczna (…) powinna odzyskać dla Polski możliwość budowania strategicznych, wielostronnych sojuszy. Relacje partnerskie z USA są bardzo ważne, ale bardzo ważne są też relacje wewnątrz UE. Bardzo ważne są też relacje z naszymi sąsiadami, o których zapomnieliśmy, z Czechami, Słowacją, Litwą, państwami skandynawskimi” – mówił kandydat.
Kandydat Konfederacji Krzysztof Bosak Polska potrzebuje polityki interesu narodowego, polityki obrony racji stanu. „Jest jedno państwo w Europie, które dumnie broni swoich wartości konserwatywnych, dumnie broni również swoich interesów i prowadzi, którą ja postuluję, politykę wielowektorową. To Węgry, dlatego na cel pierwszej wizyty wybrałbym Budapeszt” – oświadczył Bosak. Jego zdaniem, nie warto „szukać poklepywania po plecach na salonach europejskich, amerykańskich czy izraelskich”. „Trzeba dumnie bronić interesów narodowych naszego państwa” – dodał.
Na stanowisku Bosaka znalazła się biało-czerwona flaga.
Stanisław Żółtek z Kongresu Nowej Prawicy ocenił, że polska polityka zagraniczna powinna być wielowektorowa. „Nie ma potrzeby popisywać się, do kogo pierwszy pojadę. Pojadę do tego, kto się na to zgodzi, bo w tym jest cały ambaras, żeby dwoje chciało na raz” – powiedział.
Kandydat Federacji dla Rzeczypospolitej Marek Jakubiak zapowiedział, że jako pierwsze odwiedzi Węgry. „To tylko i wyłącznie dlatego, że pamiętam, jak stanęli za nami murem, kiedy cała UE krzyczała na nas i zdzierała z nas szaty porządnych chrześcijan” – mówił. Jak dodał, Berlin, Paryż, Madryt czy Waszyngton „nie schodzą z celownika prezydenta Jakubiaka”. Zapowiedział też wizytę w Brukseli, gdzie chciałby spotkać się z polskimi europosłami, którym powiedziałby: „Żaden orzeł do własnego gniazda nie robi”.
Kandydat Ruchu Prawdziwa Europa Mirosław Piotrowski zapowiedział, że w pierwszej kolejności odwiedziłby Waszyngton, gdzie zadałby pytanie prezydentowi Donaldowi Trumpowi, co z ustawą 447. „To, co obserwuję, co dzieje się w Polsce z polityką zagraniczną to naprawdę jest amatorszczyzna i dyletanctwo” – ocenił Piotrowski. Jego zdaniem konflikt z UE można załatwić w tydzień, tylko trzeba tego chcieć. „Ja tego chcę i jako prezydent doprowadzę natychmiast do załagodzenia konfliktów z UE” – oświadczył.
Kandydat bezpartyjny Paweł Tanajno oświadczył, że nie odwiedziłby żadnej stolicy, zanim nie pojechałby do polskich przedsiębiorców, którzy są teraz „poddani eksterminacji rządu PiS”. „Pojechałbym do pani Doroty z Koszalina, fryzjerki, która utrzymuje dwójkę dzieci i ma od dziewięciu tygodni zamknięty salon. Próbowała otworzyć tą działalność, ale rząd Mateusza Morawieckiego ukarał ją 30 tys. kary” – mówił Tanajno.
Kandydaci na prezydenta o bezpieczeństwie militarnym i energetycznym
Rurociąg Baltic Pipe, dobre relacje z USA, obecność wojsk amerykańskich w Polsce, odbudowa wspólnoty narodowej, ale także postawienie na energię odnawialną to niektóre pomysły na bezpieczeństwo militarne i energetyczne, które przedstawili kandydaci na prezydenta podczas środowej debaty telewizyjnej.
W trzeciej rundzie pytań kandydaci na prezydenta byli pytani o kwestie bezpieczeństwa, zarówno militarnego, jak i energetycznego.
Ubiegający się o reelekcję Andrzej Duda odniósł się do wcześniejszej uwagi jednego z kontrkandydatów ws. liczby złożonych przez niego projektów ustaw. Jak mówił w tej kadencji złożył w Sejmie 31 projektów ustaw. „Tylko prezydent Lech Kaczyński złożył ich więcej; wśród wszystkich prezydentów do tej pory, którzy byli po 1989 roku w jednej kadencji” – podkreślił.
Wskazał, że wśród nich była m.in. ustawa obniżająca wiek emerytalny. „Tak, tak panie kandydacie Władysławie Kosiniak-Kamysz. Wiek emerytalny, który pan podwyższał między innymi swoimi podpisami; mam tutaj dokumenty, które te pańskie podpisy potwierdzają, bo pan był wtedy ministrem, który był za to odpowiedzialny razem z premierem Donaldem Tuskiem” – mówił Andrzej Duda.
Odnosząc się do bezpieczeństwa Polski Duda podkreślał, że wzmacnia się ono na naszych oczach. „To są także moje działania” – zauważył. W tym kontekście wskazał na rurociąg Baltic Pipe, którego budowa wkrótce się rozpocznie, czy na powstały gazoport w Świnoujściu. „Jesteśmy coraz mocniejsi. Będziemy w pełni suwerenni energetycznie niedługo” – deklarował.
Duda wskazywał też na relacje z USA oraz obecność wojsk amerykańskich w Polsce, które „gwarantują nasze bezpieczeństwo”.
Kandydat PSL Władysław Kosiniak-Kamysz odnosząc się do uwag prezydenta Dudy stwierdził, że byłby on „niezłym archiwistom”. „Tak, zmiana wieku emerytalnego była po to żeby podnieść wysokość świadczeń, ale została zanegowana i do tego nie ma powrotu” – deklarował.
Kosiniak-Kamysz ripostował, że za kadencji Dudy wiek emerytalny rolników wzrósł z dnia na dzień o pięć lat. „Pytanie co z głodowymi emeryturami, bo 180 tysięcy osób więcej za pana kadencji pobiera emeryturę poniżej minimalnej emerytury. Co ze wzrostem wskaźników ubóstwa i wykluczenia społecznego do 20 proc. u emerytów? Jest na to rozwiązanie – emerytura bez podatku” – mówił lider ludowców. Kosiniak-Kamysz mówił też, że naszego bezpieczeństwa nie zabezpieczy wyłącznie armia i sojusze, ale „wspólnota narodowa”. „Po tych latach rozwalania wspólnoty narodowej przez Andrzeja Dudę, przez ferajnę z Nowogrodzkiej trzeba przywrócić zgodę narodową i ja to uczynię” – mówił Kosiniak-Kamysz.
Małgorzata Kidawa-Błońska (Koalicja Obywatelska) stwierdził, że nie będzie bezpieczeństwa militarnego czy energetycznego jeśli Polacy nie będą czuli się bezpiecznie w naszym kraju i nie będą ze sobą rozmawiać i wspólnie działać. „Powinniśmy poważnie potraktować sprawy obrony narodowej. Przypomnę, że poprzednie rządy konsekwentnie budowały i realizowały modernizacje armii. Nie mamy rozwiązanej sprawy tarczy rakietowej, nie mamy nadal śmigłowców, samoloty ciągle nie są na naszych lotniskach. Nie zainwestowaliśmy nie włączyliśmy do produkcji sprzętu obronnego Polskiej Grupy Zbrojeniowej” – mówiła. Kidawa-Błońska stwierdził też, że należy przywrócić godność oficerom i żołnierzom.
Kandydat niezależny Szymon Hołownia podkreślał natomiast, że bezpieczeństwo narodowe to dzisiaj nie tylko czołgi, samoloty czy łodzie podwodne, których brakuje polskim siłom zbrojnym. „To też bezpieczeństwo rozumiane tak, jak powinno być rozumiane w XXI wieku, to bezpieczeństwo naszych kont bankowych, emaili, naszych kont w mediach społecznościowych” – stwierdził.
Zapowiedział, że jako prezydent doprowadzi do zmiany kompetencji, „do zrobienia z Biura Bezpieczeństwa Narodowego nowoczesnego centrum zarządzania bezpieczeństwem Polaków”. Jak dodał, co kwartał będzie zwoływał RBN, którą poszerzy nie tylko o czynnych polityków, ale też o byłych, np. byłych prezydentów. Hołownia nawiązał też do bezpieczeństwa energetycznego mówiąc, że to nie tylko dywersyfikacja, ale też odnawialne źródła energii, to też rozproszona energetyka. „Wspieranie samorządów w tym, żeby brały swoją część odpowiedzialności za to, że wszyscy będziemy bezpieczni – mówił.
„Łatwo się opowiada takie dyrdymały nie wiedząc, albo nie mając pojęcia o tym, że tysiące czołgów stoi przy granicach RP. Jednak armia musi być armią i nie ma co tutaj kręcić wokół tej sprawy” – mówił z kolei Marek Jakubiak (Federacja dla Rzeczypospolitej).
Wskazywał ponadto, że Polsce potrzebna jest broń pancerna, „broń do zwalczania i siły żywej i siły pancernej”. „Nie ma takiej opcji dzisiaj żeby w Europie znaleźć sojuszników, którzy w odpowiedzialny sposób powiedzieliby, że Polskę obronię. Nie obronią” – mówił Jakubiak. Wskazał przy tym, że Korpus Europejski ma dwa miesiące na koncentrację wojsk, tymczasem – jak dodał – dzisiejsze wojny trwają 2-4 dni. „Jak się sami nie obronimy, to nikt nas nie uratuje” – stwierdził Jakubiak.
Krzysztof Boska (Konfederacja) stwierdził z kolei, że budowa własnego bezpieczeństwa powinno opierać się na własnych siłach obronnych. W tym kontekście mówił o modernizacji wojska. Zarzucał jednocześnie rządzącym, że postawili wszystko na jedną kartę – Amerykanów, którzy dyktują nam za to wysoką cenę. Wskazywał na zakup samolotów F-35.
Boska odnosząc się do kwestii energetyki stwierdził, że musimy sprzeciwić się UE w zakresie projektu Nowego Zielonego Ładu, który „jest zabójczy dla naszej energetyki”.
Kandydat Lewicy Robert Biedroń mówił natomiast, że „gdy pan prezydent z panem Macierewiczem bawią się ołowianymi żołnierzykami w armię, ludzie mówią, że prawdziwym niebezpieczeństwem jest susza, pandemia, kryzys gospodarczy”. Jak dodał nie potrzebujemy F-35, bo one „nie ugaszą pożarów w Biebrz, nie sprawią, że zestrzelimy koronawirusa”. Jak mówił zamiast pseudo armii potrzebujemy dobrze wynagradzanych pielęgniarek. „Potrzebujemy także bezpieczeństwa energetycznego, a nie opowiadania bujdy, że węgla wystarczy nam na 200 lat” – stwierdził dodając, że Polska potrzebuje inwestycji w odnawialne źródła energii.
Mirosław Piotrowski (Ruch Prawdziwa Europa) zapowiedział, że jeśli zostanie prezydentem natychmiast zarządzi dyslokację wojsk na Wschód i rozpoczął natychmiastową modernizację wojsk rakietowych. Mówił też o bezpieczeństwie ekonomicznym obywateli wskazując, że należy stawiać na sektory takie jak nowoczesne rolnictwo.
Stanisław Żółtek (Kongres Nowej Prawicy) stwierdził, że „musimy mieć własne wojsko, który potrafi ugryźć samo, a nie obszczekiwać innych zza pleców, kto nam tu szykuje apokalipsę”.
Paweł Tanajno (bezpartyjny) stwierdził z kolei, że największym zagrożeniem dla polskich obywateli jest polski rząd. „Polacy muszą postawić na mądre rządy przedsiębiorców. Politycy zbłaźnili się wobec tego kryzysu. Pokazali, że nie są w stanie rozwiązać naszych problemów, nie są w stanie nam zapewnić żadnego bezpieczeństwa” – mówił.
Kandydaci na prezydenta przeciwko podwyższeniu wieku emerytalnego i małżeństwom homoseksualnym
Podczas telewizyjnej debaty prezydenckiej wszyscy kandydaci na ten urząd zadeklarowali, że nie podpiszą – jako głowa państwa – ustawy podwyższającej wiek emerytalny; prawie wszyscy opowiedzieli się też przeciw ustawie wprowadzającej małżeństwa homoseksualne.
Podczas telewizyjnej debaty prezydenckiej w siedzibie TVP kandydaci odpowiadali na pytanie, czy jako głowa państwa podpiszą ustawę podwyższającą wiek emerytalny oraz ustawę wprowadzającą małżeństwa homoseksualne.
Urzędujący prezydent Andrzej Duda podkreślił, że absolutnie nie podpisze ustawy wprowadzającej w Polsce małżeństwa jednopłciowe. „Podobnie jak nigdy nie zgodzę się na – broń Boże! – adopcję dzieci przez pary jednopłciowe, jest to absolutnie wykluczone” – zaznaczył.
Odnosząc się do wieku emerytalnego Duda przypomniał, że w poprzedniej kampanii prezydenckiej ludzie błagali o to, by obniżyć podwyższony przez PO i PSL wiek emerytalny. „Zrealizowałem te zobowiązania – złożyłem projekt ustawy obniżającej wiek emerytalny” – powiedział.
Marek Jakubiak (Federacja dla Rzeczypospolitej) powiedział, że w sprawie małżeństw homoseksualnych nie ma dylematu, bo określa to konstytucja. „Małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny i nie ma co tutaj dyskutować na ten temat” – ocenił.
Nawiązując do wieku emerytalnego Jakubiak powiedział, że całym sercem jest za tym, by emeryci byli zwolnieni z podatków. „Ale przecież kwota wolna od podatku 12-krotności minimalnej pensji zwolniłaby i godność emerytom oraz ludziom najmniej zarabiającym by przywróciła w tysiącach złotych, a nie 800 złotych jakichś danin” – zaznaczył kandydat.
Mirosław Piotrowski (Ruch Prawdziwa Europa) zadeklarował, że jako prezydent nie podwyższyłby wieku emerytalnego i nie podpisałby ustawy wprowadzającej małżeństwa homoseksualne. „Jest to po prostu sprzeczne z konstytucją i żaden prezydent by tego uczynić nie mógł” – powiedział.
Niezależny kandydat Szymon Hołownia podkreślił, że jest spokojny, iż za jego kadencji prezydenckiej takie ustawy nie trafią na biurko głowy państwa. „Ale jeżeli by trafiły, to ustawa o małżeństwach homoseksualnych zostałaby przeze mnie odesłana do ponownego rozpatrzenia przez Sejm, a więc zawetowana” – oświadczył.
Zdaniem kandydatki Koalicji Obywatelskiej Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, takie ustawy nie trafią na biurko żadnego prezydenta, bo – jak stwierdziła – takiego tematu w polskim parlamencie nie ma. Według niej, teraz należałoby się lepiej skupić na tematach związanych z edukacją, problemach dzieci, czy ludzi w DPS-ach.
Robert Biedroń (Lewica) powiedział, że w polityce trzeba mieć czasami odwagę, żeby powiedzieć coś co może nie jest popularne, ale sprawia, że ludziom żyje się po prostu szczęśliwiej i lepiej. Dodał, że kiedy był w Sejmie głosował przeciwko podwyższeniu wieku emerytalnego.
„Ale w tej drugiej sprawie (małżeństw homoseksualnych -PAP) uważam, że jak równość, to równość, bo na to, jeżeli chcecie być strażnikami konstytucji, umówiliśmy się właśnie w tej konstytucji – na równość” – mówił Biedroń.
Krzysztof Bosak (Konfederacja) podobnie jak większość swoich przedmówców podkreślił, że nie podpisałby projektu wprowadzającego tzw. małżeństwa homoseksualne. „Rację mają również ci kontrkandydaci, którzy powiedzieli, że byłby on sprzeczny z polską konstytucją” – powiedział. Jeśli chodzi o tę drugą kwestię, to kandydat Konfederacji oświadczył, że jest zwolennikiem emerytury obywatelskiej i likwidacji ZUS-u.
Bezpartyjny kandydat Paweł Tanajno ocenił podczas debaty, że skala obłudy politycznej przebiła wszystkie możliwe rejestry. Zwracając się do Roberta Biedronia powiedział, że był w Ruchu Palikota i głosował za podwyższeniem wieku emerytalnego.
Zwracając się do prezydenta Dudy Tanajno podkreślił, że w poprzedniej debacie pięć lat temu, Duda obiecywał frankowiczom, że rozwiąże ich problem, ale – w jego ocenie – słowa nie dotrzymał.
Zdaniem Stanisława Żółtka (Kongres Nowej Prawicy) homoseksualiści chcą ślubu z powodu pieniędzy. Według niego, małżeństwa składającej się na związek kobiety i mężczyzny mogą wspólnie rozliczać się z podatku dochodowego i mają z tego konkretny zysk, podobnie jest jeśli chodzi o podatek spadkowy. „Mam taką radę – zlikwidujmy ten podły podatek dochodowy, i zlikwidujmy podatek spadkowy” – powiedział.
Kandydat PSL Władysław Kosiniak-Kamysz przypomniał, że jeżeli chodzi o wiek emerytalny, to już się w tej sprawie wypowiadał. „Ten sygnał społeczny został przeze mnie odczytany – nie ma do tego powrotu” – zadeklarował. Dodał, że nie podpisze też ustawy dotyczącej małżeństw homoseksualnych.
Debata: swobodne wypowiedzi kandydatów na prezydenta
Obietnice związane z obroną konstytucji, obniżaniem podatków, wychodzeniem z kryzysu po koronawirusie, seniorami, młodym pokoleniem oraz budowaniem zgody narodowej i bezpieczeństwa państwa padały w swobodnych wypowiedziach kandydatów na prezydenta, którzy uczestniczyli w środę w debacie w TVP.
Mirosław Piotrowski (Ruch Prawdziwa Europa) oświadczył, że prezydent RP musi być samodzielny i „nie może dopuścić do zachwiania podstawami demokratycznego państwa prawa, jak to ma miejsce teraz”.
Przyznał, że 5 lat temu głosował wraz ze swoją rodziną na Andrzeja Dudę, który jednak – jak mówił – „nas zawiódł i czujemy się oszukani”. Przekonywał, że startuje w wyborach prezydenckich, bo ma najlepszy program i zagwarantował, że jako prezydent doprowadzi do znacznego obniżenia podatków.
„Powiem stop podatkom, nie podpiszę żadnej ustawy, która podwyższa podatki” – obiecał.
Małgorzata Kidawa-Błońska przekonywała, że Polska potrzebuje prezydenta, który będzie strażnikiem konstytucji.
„Będę prezydentem, dla którego każdy Polak będzie ważny, niezależnie, jakie ma poglądy, skąd przyszedł. Każdy powinien czuć się bezpiecznie. Będę prezydentem, który stworzy miejsce do dialogu i rozmowy z Polakami, bo wiele problemów musimy rozwiązać wspólnie” – zapewniała kandydatka Koalicji Obywatelskiej.
Robert Biedroń (Lewica) mówił, że przeszedł długą drogę, żeby stanąć wśród kandydatów na prezydenta i zostać politykiem.
„Jestem w polityce dla zmiany. Nie dlatego, żeby trwać i konserwować to, co wszyscy pozostali kandydaci” – oświadczył. Jak dodał, „nie będę klękał przed biskupami, jak oni wszyscy, ale będę walczył sprawy ważne dla Polek i Polaków, tak jak byłem prezydentem Słupska”.
„Będę walczył o likwidację śmieciówek, będę walczył nieustannie o prawa kobiet, o dobry klimat, o godne płace i godne emerytury. Nie będę wiernym sługą pana, który będzie podpisywał wszystko tym długopisem. Będę podpisywał tylko te ustawy, które służyć będą konstytucji, Polkom i Polakom” – powiedział Biedroń.
Stanisław Żółtek powiedział: „Zniszczona gospodarka. Ale nie biadolmy. Zróbmy nowe rozdanie. Zniszczmy to, co tę gospodarkę niszczy. Zlikwidujmy podatek najgorszy – dochodowy – PIT, CIT, zmniejszmy pozostałe”.
Kandydat przekonywał do likwidacji części koncesji, nakazów i zakazów. „To jest tylko broń przeciwko nam. Pozbądźmy się tej biurokracji. (…) Unia nam nie pozwoli? No to wyjdźmy z tej Unii – polexit. Dołączmy do Norwegii, Szwajcarii i Anglii” – stwierdził Żółtek.
Szymon Hołownia zaproponował wyborcom, którym podoba się jego „program społeczeństwa i państwa obywatelskiego”, ale myślą o tym, żeby te wybory zbojkotować, aby spojrzeli na wyniki badań opublikowanych w środę na jego stronie internetowej i na profilu na Facebooku, które pokazują, że jeśli zbojkotują te wybory, to Andrzej Duda wygra w pierwszej turze.
„A na to po pięciu latach Polska nie może sobie pozwolić. Bojkot nie ma sensu. (…) Nie da się wygrać wyścigu, stojąc w miejscu” – przekonywał Hołownia.
Krzysztof Bosak zwrócił uwagę, że nie jest kandydatem establishmentu ani partyjnego, ani medialnego czy jakiegokolwiek.
„Stoją za mną jedynie zwykli polscy patrioci, ci, którzy połączyli siły, tworząc od podstaw stworzyli zamilczaną przez media Konfederację, która weszła do Sejmu i jest biegunem ideowej prawicy, merytoryczną opozycją” – podkreślił kandydat Konfederacji.
Bosak zaznaczył, że jego idee „to nowoczesny konserwatyzm i wolność gospodarcza, dumna obrona polskich interesów na forum międzynarodowym, w relacjach z Amerykanami, z Unią Europejską, z naszymi sąsiadami, jak Ukraina, Litwa czy Rosja”.
Władysław Kosiniak-Kamysz zapewnił, że będzie prezydentem, którzy przywróci normalność po czasie koronawirusa, nieskutecznej tarczy antykryzysowej, który przywróci normalność „w podziale władzy, w przestrzeganiu prawa” i w relacjach międzyludzkich. Przekonywał, że taka normalność oraz zgoda narodowa są bardzo potrzebne, bo budują siłę państwa i są gwarantem bezpieczeństwa.
Kandydat Koalicji Polskiej-PSL-Kukiz’15 mówił, że Andrzej Duda obawia się go w II turze najbardziej.
Andrzej Duda przekonywał, że minione 5 lat to był dla Polski dobry czas – „dobrze prowadzonej gospodarki, programów społecznych, dzięki którym zyskała polska rodzina, które dały znacznie lepsze życie”. Wspomniał o polskich seniorach, którzy „zyskali wreszcie godziwą waloryzacje rent i emerytur, zyskali 13. emeryturę. Wskazał na młodych ludzi, którzy – jak mówił – „mają lepszy start, dlatego że nie płacą podatku dochodowego”.
Mówił też, że koronawirus „chce nas wepchnąć w kryzys” i zapewniał, że dzięki dobremu współdziałaniu rządu z prezydentem „obronimy się, wrócimy na ścieżkę dynamicznego wzrostu gospodarczego”. „Jestem pełen optymizmu, bo wierzę w to, że poradzimy sobie z kryzysem” – powiedział ubiegający się o reelekcję prezydent.
Paweł Tanajno zaprosił wyborców na czwartkowy protestu „prawdziwej opozycji” w centrum Warszawy. „Postawimy się rządowi PiS i dyktatorowi na Nowogrodzkiej” – zapowiedział. Przekonywał, że politycy wygłaszają piękne słowa, ale chodzi im o interes ich partii, a nie interes obywateli.
„Chodzi o milionowe subwencje i polityczne koryto. Nie wierzcie w sondaże, które przygotował Szymon Hołownia, bo te sondaże były przed tą debatą. (…) Mogę wam obiecać, że jako prezydent nie dopuszczę, byście zostali skrzywdzeni przez polityków” – oświadczył.
Marek Jakubiak zaznaczył, że ciężko pracuje od 18. roku życia i udało mu się wybudować kilka przedsiębiorstw, a tak naprawdę – jak mówił – „uratować kilka fabryk przed AWS-em i innymi organizacjami politycznymi, które w latach 90. zamykały wszystko co polskie, przekazując to w ręce zachodnie”.
„Dziś, jako człowiek spełniony, człowiek sukcesu, chcę państwu podarować Marka Jakubiaka, który nie zawaha się użyć całej wiedzy i umiejętności na rzecz Rzeczypospolitej. (…) Dość teorii. Przed nami kryzys, który jeszcze się nie rozwinął, przed nami wielka praca, której tylko przedsiębiorcy mogą podołać” – oświadczył Jakubiak.