Europejskie Centrum Konsumenckie ostrzega przed portalami randkowymi w czasie koronawirusa.
Instytucja otrzymuje więcej niż zwykle skarg właśnie na tego rodzaju serwisy. Jest ich o 100 proc. więcej niż rok temu.
Eksperci wskazują, że miłości szukamy teraz częściej w internecie niż w rzeczywistości, bo większość z nas siedzi w domach. I choć tradycyjna randka wiąże się zazwyczaj z wydatkiem, to ten wynikający z internetowego randkowania może nieprzyjemnie zaskoczyć.
Najpopularniejsze z portali randkowych to te zarejestrowane np. w Niemczech czy Luksemburgu.
– Często sama rejestracja może być bezpłatna, natomiast korzystanie z portalu randkowego najczęściej jest już płatne – mówi Karolina Słupek z Europejskiego Centrum Konsumenckiego.
Na początku nie są to duże pieniądze. Zakładając konto, zawieramy umowę, ale mało kto o tym wie.
– Rzadko komu chce się czytać regulamin tak od deski do deski, zwłaszcza jak jesteśmy na portalu randkowym. Inne rzeczy mamy w głowie – zauważa Karolina Słupek.
Przeglądamy więc profile innych – tak jak my – poszukujących miłości, ze świadomością już za to zapłaciliśmy. Po paru tygodniach, gdy już może nawet nie korzystamy z serwisu… z naszego konta znika kilkaset złotych. Właściciel serwisu po prostu realizuje umowę, którą z nami zawarł. Najczęściej o wszystkim mogliśmy przeczytać przed jej zawarciem, choć nie zawsze wszystkie informacje są tak czytelne, jak być powinny.
W pierwszym odruchu usuwamy konto.
– Samo usunięcie profilu z portalu nie oznacza rozwiązania umowy. Musimy wysłać maila albo napisać pismo, zeskanować je i wysłać – mówi przedstawicielka ECK.
Eksperci więc apelują: czytajmy warunki korzystania z serwisów, w których obowiązuje abonament, a w razie rażących nieprawidłowości – kontaktujmy się np. z Europejskim Centrum Konsumenckim.
Ta instytucja może nam jednak pomóc tylko wówczas, gdy firma, której dotyczy nasz problem jest zarejestrowana w innym kraju Unii Europejskiej niż Polska.