W Iwaniskach tradycji stało się zadość. Taraban, mimo epidemii koronawirusa, wybrzmiał o północy przed grobem Jezusa Chrystusa na znak Zmartwychwstania.
Tegoroczne bębnienie miało inny niż zwykle charakter. Mężczyźni z Iwanisk pojedynczo bili w taraban. To poważna zmiana, gdyż zwykle nawet kilka osób na raz mogło bić w bęben, zachowując ten sam rytm. Nie było także budzenia proboszcza i wszystkich panien na wydaniu. Zabrakło także warty strażaków z OSP.
Pierwsze uderzenia należały do Ryszarda Bednarskiego, który aktywnie podtrzymuje tradycję od 1975 roku.
– To tradycja, ogłoszenie Zmartwychwstania Jezusa. Przychodzę, bo taka jest tradycja – mówi Ryszard Bednarski. Dodaje, że wcześniej nie był dopuszczany do gry w kościele, bo tam pojawiali się tylko najlepsi tarabaniarze. Dziś jest najstarszym bębniarzem. Jak mówi, tradycja jest dla niego bardzo ważna.
– W stanie wojennym taraban grał, mieliśmy pozwolenie, z opowieści starszych wynika, że w czasie okupacji też można było bębnić, ale tylko w kościele i na plebanii – informuje Ryszard Bednarski.
Młodsze pokolenie też zrobiło wszystko, aby podtrzymać tradycję. Kamil Grudzień nie wyobraża sobie Wielkanocy bez bębnienia.
– Uważam, że dla każdego z nas to ważne, aby zagrać przed grobem Pana Jezusa. To najwyższy szacunek – mówi Kamil Grudzień.
Co prawda nie było dzisiaj widowni, ale najważniejsze było to, aby nikogo nie narażać na zakażenie.
Bęben ponownie wybrzmiał na rezurekcji o godzinie 6:00. Tegoroczną tradycję zainteresowani mogli oglądać wyłącznie poprzez transmisję online.