Władze Kielc nie zamierzają rezygnować z pobierania opłat za parkowanie w centrum miasta. Według urzędników nie ma takiej potrzeby. O rozważenie takiej możliwości zaapelował do samorządów minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.
„Niech ci, którzy muszą jechać do pracy niekoniecznie korzystają z komunikacji publicznej” – apelował szef resortu.
Rzecznik Miejskiego Zarządu Dróg, Jarosław Skrzydło twierdzi, że Kielce są miastem, w którym opłaty za parking są niższe, niż cena biletu autobusowego. Dodatkowo restauracje i urzędy są nieczynne, co przekłada się na mniejsze zatłoczenie parkingów. Dodaje też, że miasto regularnie dezynfekuje maszyny parkingowe, a korzystanie z nich jest bezpieczne.
Oprócz tego miasto ma wątpliwości, czy taka decyzja nie powinna być podjęta przez radnych. – Strefa płatnego parkowania jest powołana na podstawie prawa miejscowego i uchwały rady miasta. Możliwe więc, że bez zgody radnych miasto nie ma prawnej możliwości zniesienia opłat – mówi.
Zniesienie opłat popiera przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości, radny Jarosław Karyś. Zaznacza przy tym, że taka nadzwyczajna dyrektywa powinna mieć wyraźnie zaznaczone ramy czasowe, tak, aby po uspokojeniu się sytuacji można było bezboleśnie wrócić do opłat za parkowanie.
Podobnego zdania jest przewodnicząca klubu Bezpartyjni i Niezależni, Katarzyna Suchańska. Jej zdaniem sprawa jest bezdyskusyjna. Dodaje jednak, że ministerstwo powinno zapewnić też finansowe wsparcie dla miast, które zniosłyby opłaty.
Anna Kibortt, szefowa klubu Wspólne Kielce jest skłonna znieść opłaty. Jak mówi wyjątkowa sytuacja wymaga wyjątkowych środków, a jeśli ktoś musi dotrzeć do centrum, lepiej byłoby, gdyby nie korzystał z komunikacji miejskiej.
Agata Wojda, przewodnicząca klubu radny Koalicji Obywatelskiej jest za, ale zwraca też uwagę na kwestię strat, jakie miasto poniosłoby bez opłat za parkowanie.
Radni mogliby podjąć uchwałę na nadzwyczajnej sesji zwołanej na czwartek. Na razie jednak punktu dotyczącego opłat nie ma w porządku obrad.