„Kobieta nie chce mi dać papierosa”, „Zgubiłam numer PIN do telefonu”, „Potrzebuje ślusarza”, „Pies za głośno szczeka” – takie zgłoszenia wciąż słyszą dyżurni alarmowej linii 112. Na szczęście – dzięki kampanii społecznej – powoli spada liczba fałszywych i nieuzasadnionych zgłoszeń.
– Kampania społeczna poświęcona zasadom korzystania z linii alarmowych jest nam bardzo potrzebna, dlatego że od początku funkcjonowania numeru alarmowego 112 bardzo wysoki procent stanowiły te połączenia fałszywe: od 85 procent w roku 2014 – mówi Radosław Bogusławski, szef Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Bydgoszczy.
– Dzięki właśnie takim kampaniom społecznym ta liczba sukcesywnie maleje. W chwili obecnej jest to 70 procent zgłoszeń. (…) Osoby starsze, pierwsze co robią w jakimkolwiek zagrożeniu, w ich mniemaniu, to właśnie dzwonią na numer alarmowy. Często są to pytania o PIN do telefonu, bo przypomnę, że nieaktywnym telefonem można się połączyć tylko z linią alarmową. Starsze osoby interpretują to tak, że po to można zadzwonić do centrum powiadamiania ratunkowego, żeby dowiedzieć się, jaki jest PIN. Myślę, że chyba nigdy nie uda nam się wykluczyć takich połączeń. Ludzie w momencie zagrożenia, zdenerwowania zapominają o wszelkich kampaniach i wybierają numer alarmowy – mówi Radosław Bogusławski.