Jest szansa, że w przyszłym roku kierowcy będą mogli ponownie przejeżdżać po tamie Jeziora Nyskiego. Władze powiatu zapewniają, że prowadzą rozmowy w tej sprawie.
Temat przejazdu po zaporze powrócił podczas niedawnej sesji rady powiatu. Zarówno obecne, jak i byłe władze starostwa zarzucają sobie nawzajem, że nie były w stanie rozwiązać problemu. Wicestarosta Jacek Chwalenia wskazuje, ze obecny zarząd zrobił w tej kwestii więcej niż poprzednicy.
– 26 stycznia 2017 roku było spotkanie, na którym starostwo zobowiązało się do wykonania dokumentacji dotyczącej zabezpieczenia tego przejazdu, jednak nie było nic z tym zrobione. Myśmy to zrobili, jesteśmy na ukończeniu. Mam nadzieję, że będziemy mieli bardzo dobre informacje w okolicy marca – dodaje.
Poprzednie kierownictwo starostwa odpiera zarzuty tłumacząc, że w poprzedniej kadencji samorząd miał w tej sprawie związane ręce. Były starosta Czesław Biłobran wskazuje, że możliwość przejazdu po tamie zablokował resort obrony.
– Środki, które pozyskaliśmy na budowę, to były środki na poprawę infrastruktury hydrotechnicznej, nie drogowej. Unia blokuje na 5 lat. Nagle, znienacka, wpisano ten obiekt jako infrastrukturę krytyczną. Zmienił się minister, nie ma już pana Macierewicza, dlatego dzisiaj może jest klimat do zmiany w tym zakresie – przekonuje.
Zarówno MON jak i Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, zaprzeczają, by ktokolwiek prowadził z nimi rozmowy, wskazując, że decyzja o dopuszczeniu ruchu należy do właściciela obiektu czyli Wód Polskich. Tam z kolei poinformowano nas, że w ubiegłym miesiącu zawarto porozumienie ze starostwem, ale dotyczy ono jedynie uzasadnionych przypadków, a nie regularnych przejazdów.
Władze powiatu zapowiadają, że jeśli dojdzie do przywrócenia ruchu na tamie, będzie on odbywał się wahadłowo. W przypadku niepowodzenia rozmów, część radnych podsuwa pomysł, by przystosować dla samochodów kładkę w okolicach ulicy Wyspiańskiego.