Taką opinię wydał biegły z zakresu ratownictwa morskiego. Na ten moment nie ma ona jednak charakteru wiążącego, ponieważ prokuratura musi ją przeanalizować.
Informację, że według biegłego ratownicy, którzy mieli dyżur na plaży w Darłówku Zachodnim nie popełnili błędu przekazał Polskiemu Radiu Koszalin prokurator Ryszard Gąsiorowski, rzecznik koszalińskiej Prokuratury Okręgowej. Dodał, że opinia jest analizowana i nie jest wykluczone, że prokurator już w przyszłym tygodniu podejmie dalsze decyzje.
Morskie fale porwały dzieci 14 sierpnia minionego roku. Rodzeństwo miało kąpać się z matką na niestrzeżonym kąpielisku w pobliżu falochronu. Gdy kobieta na chwilę wróciła do dziecka na plaży, kąpiące się dzieci zniknęły pod wodą. Ojciec miał być na plaży, ale w innym miejscu.
Pełnomocnik rodziców złożył w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez ratowników. Ci z kolei twierdzą, że była czerwona flaga, a dzieci weszły do wody w tzw. czarnym punkcie – miejscu, gdzie jest zakaz kąpieli. Poza tym nie odpowiadali za tę część plaży.
Bliscy rodziców dzieci stwierdzili w oświadczeniu między innymi, że rodzice robili wszystko, by uchronić je przed tragedią. Władze Darłowa uznały natomiast, że organizacja kąpieliska była prawidłowa.
Śledztwo jest prowadzone pod kątem narażenia życia dzieci, niedopełnienia obowiązku opieki nad nimi i nieumyślnego spowodowania śmierci. Postępowanie jest jednak prowadzone w sprawie, a nie przeciwko komuś.
Zmarłe tragicznie dzieci miały 11, 13 i 14 lat. Rodzina przyjechała na wakacje nad morze z Sulmierzyc w Wielkopolsce. Tragedia poruszyła cały kraj.