Podatki od nieruchomości, bilety komunikacji miejskiej, opłaty za żłobki, parkowanie w płatnej strefie i za odbiór śmieci – to daniny, które chce podnieść prezydent Bogdan Wenta. Ostateczna decyzja w rękach radnych, decyzje mają podjąć dziś (czwartek). Początek sesji o godzinie 15.00.
Rada miasta miała zająć się tą kwestią podczas ubiegłotygodniowej sesji, ale ta została przerwana z powodu nieobecności prezydenta Wenty.
Marcin Stępniewski, radny Prawa i Sprawiedliwości mówi, że decyzja w sprawie podwyżek może być tylko jedna – radni PiS się na nie nie zgodzą.
– Tzw. Piątka Wenty to zaglądanie do kieszeni mieszkańców z różnych stron. To, że mamy niską kwotę podatku od nieruchomości powinno być chlubą miasta i zachętą dla inwestorów. To, że mamy tanią komunikację miejską też powinno być naszą chlubą, powinniśmy zachęcać młodych do korzystania z niej – zaznaczył radny.
Anna Kibortt, z klubu Projekt Wspólne Kielce, popierającego działania Wenty stwierdziła, że ze zrozumieniem podchodzi do proponowanych podwyżek.
– Wiedząc, jaka jest sytuacja budżetowa miasta, uznaję racjonalność wszystkich zgłoszonych podwyżek. Propozycje zostały poparte solidnymi przygotowaniami przez poszczególne jednostki i działy. Mam nadzieje, że zwycięży racjonalne podejście do tego wszystkiego, a nie polityka – powiedziała Anna Kibortt.
Kamil Suchański, przewodniczący kieleckiej rady miasta nie chciał jednoznacznie powiedzieć, jak zagłosuje podczas dzisiejszej sesji. Nie ukrywa jednak, że propozycje podwyżek zostały przedstawione za późno.
– Moim zdaniem, kumulacja podwyżek i zrzucanie odpowiedzialności na radę jest nieporozumieniem. To, że sytuacja finansowa miasta jest zła, pan prezydent mówił już od dłuższego czasu, natomiast projekty nie trafiały pod obrady. Jeśli ktoś ma rok na wprowadzanie zmian, a później nie pojawia się na sesji, to nie traktuje radnych poważnie. Dziwię się, że kumulujemy te rzeczy na koniec roku – powiedział przewodniczący.
Przypomnijmy, wpływy z tytułu podwyżek zostały uwzględnione po stronie wpływów w projekcie przyszłorocznego budżetu. Dzięki nim, do miejskiej kasy ma wpłynąć ponad 20 mln zł. Beata Pawłowska, skarbnik miasta powiedziała, że jeśli radni zagłosują przeciw podwyżkom, to konieczne będą zmiana projektu i drastyczne zmiany w zakresie wydatków na inwestycje oraz w nadwyżce budżetowej.