W 15. kolejce PKO Ekstraklasy Korona zremisowała bezbramkowo w Poznaniu z Lechem. Gospodarze w 64. minucie strzelili gola, ale po zobaczeniu powtórki, arbiter Piotr Lasyk z Bytomia uznał, że Norweg Thomas Rogne zdobył bramkę ręką. Korona opuściła ostatnie miejsce w tabeli.
– Po takim meczu można śmiało stwierdzić, że straciliśmy dwa punkty. Graliśmy niezłe spotkanie, ale nie wykorzystaliśmy stwarzanych sytuacji. To powodowało, że z upływem czasu nasza gra stawała się coraz bardziej nerwowa. Pomimo, że próbowaliśmy do samego końca, to nie udało nam się znaleźć drogi do bramki przeciwnika. Szkoda, szczególnie tej pierwszej połowy, bo była ona jedną z lepszych, które pamiętam – powiedział na pomeczowej konferencji trener „Kolejorza” Dariusz Żuraw.
– Ponad 22 tys. kibiców, zmotywowany zespół gospodarzy, ale my wiedzieliśmy o co i z kim gramy. Pierwsza połowa nie była dobra w naszym wykonaniu. Nie była taka jak w tych ostatnich meczach. Trzeba jednak podkreślić, że Lech grał bardzo dobrze. Szczęśliwie, a tego nam ostatnio brakowało, kończymy pierwsza część remisem. W drugiej połowie wyszliśmy w trochę innym ustawieniu i to pomogło. Graliśmy z każdą minutą lepiej i nagle bramka, a tu znowu po naszej stronie stanął VAR. Ten ciąg szczęścia trwał, ale poparty lepszą grą. Można się było pokusić o zdobycz bramkową, nawet w ostatnich sekundach meczu. Jukić powinien iść do linii, dograć, a Żyro powinien to zamknąć. Oczywiście nie mamy się co oszukiwać, pierwsza połowa zakończyła się dla nas szczęśliwie. Lech grał zmotywowany, ale przy naszej dosyć pasywnej postawie. Wyglądaliśmy także gorzej fizycznie. Nie sztuką jest grać jak się dobrze czujesz, jak idzie i wszystko się układa. Sztuką jest w takim momencie wywieźć punkt z ultra trudnego terenu i w sytuacji jakiej jesteśmy. Szanujemy bardzo ważny dla nas punkt w sferze mentalnej i w układzie tabeli i robimy dalej swoje – stwierdził trener „żółto-czerwonych” Mirosław Smyła.
– Ten punkt jest dla nas bardzo ważny. Pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu, w drugiej zagraliśmy lepiej i ostatecznie wywozimy z Poznania remis. Zawsze jest dobrze jak gra się na zero z tyłu. Dla nas obrońców jest to szczególnie ważne, ale także dla całego zespołu. Jak nie strzelisz gola, a zagrasz na zero z tyłu, to zawsze wywalczysz jednak punkt – podsumował kapitan kieleckiego zespołu Adnan Kovecević.
– Cenny punkt, bo w pierwszej połowie mogliśmy przegrywać nawet 0:2, ale szczęście nam sprzyjało. W drugiej połowie wyglądało to już trochę lepiej. Wyszliśmy wyżej na Lecha i mogliśmy się nawet pokusić o strzelenie gola – ocenił pomocnik „żółto-czerwonych” Marcin Cebula.
Był to ostatni mecz pierwszej rundy rozgrywek PKO Ekstraklasy. Korona z piętnastu meczów trzy wygrała, trzy zremisowała i dziewięć przegrała. Z dwunastoma punktami na koncie kielczanie zajmują czternaste miejsce w tabeli.
Lech Poznań – Korona Kielce 0:0.
Żółta kartka – Lech Poznań: Pedro Tiba. Korona Kielce: Milan Radin.
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom). Widzów 22 179.
Lech Poznań: Mickey van der Hart – Robert Gumny, Lubomir Satka, Thomas Rogne, Wołodymyr Kostewycz – Kamil Jóźwiak, Karlo Muhar (79. Paweł Tomczyk), Darko Jevtic, Pedro Tiba, Tymoteusz Puchacz (67. Filip Marchwiński) – Christian Gytkjaer.
Korona Kielce: Marek Kozioł – Mateusz Spychała, Ivan Marquez, Adnan Kovacevic, Michael Gardawski – Andres Lioi (73. Ivan Jukic), Ognjen Gnjatic, Milan Radin, Marcin Cebula (87. Matej Pucko) – Uros Duranovic, Michal Papadopulos (79. Michał Żyro).