– Stan siedmiorga tygrysów przewiezionych w czwartek do poznańskiego zoo z polsko-białoruskiego przejścia granicznego zdecydowanie się poprawił. Wszystkie dzikie koty otrzymały imiona. Do pełni sił tygrysy będą dochodzić jeszcze przez kilkanaście dni – poinformował w sobotę PAP weterynarz z poznańskiego zoo Jarosław Przybylski.
Sprawa dotyczy transportu 10 tygrysów z Włoch do Dagestanu – republiki Federacji Rosyjskiej. Ciężarówka ze zwierzętami utknęła na przejściu granicznym w Koroszczynie (woj. lubelskie). Jeden z tygrysów padł, dziewięć pozostałych – w bardzo złym stanie – przewieziono do ogrodów zoologicznych. Siedem osobników trafiło do Poznania, dwa do Człuchowa (woj. pomorskie).
Jarosław Przybylski, lekarz weterynarii z poznańskiego ogrodu zoologicznego, powiedział w sobotę PAP, że kondycja zwierząt poprawiła się, szczególnie stan zdrowia psychicznego.
– Chodzą, ruszają się w kotnikach, jest zdecydowana poprawa – wyjaśnił. – Nawet Samson, jeden z najbardziej zestresowanych, zachowuje się jak domowy kotek. Leży brzuszkiem do góry i łapkami do góry, to piękny obraz” – powiedział weterynarz.
Samson, to ten sam tygrys, który w czasie czwartkowego wyładunku w poznańskim ogrodzie był tak agresywny, że dyrekcja ogrodu była zmuszona poprosić policję o asystę antyterrorystów z długą bronią.
– Normalnie rozładunek zwierząt odbywa się bez immobilizacji, bez sedacji. Ale z uwagi na stres tych zwierząt, niepewność (co do stanu – PAP) klatek w jakich przyjechały, musiałem usypiać każde zwierzę indywidualnie i na noszach wynosić do kotników, czyli tam, gdzie dzisiaj przebywają – powiedział Przybylski.
Dodał, że zdecydowaną poprawę widać nawet u tygrysicy Softi.
– U niej mamy do czynienia z zapaleniem górnych dróg oddechowych – powiedział weterynarz.
Do tej pory tygrysica jako jedyna z siódemki nie przyjmowała pokarmów.
– Dzisiaj już je – poinformował. Softi otrzymała antybiotyk podany domięśniowo, teraz jej stan polepszył się na tyle, że kolejne leki będą jej podawane doustnie.
Weterynarz dodał, że wszystkie tygrysy były bardzo odwodnione z uwagi na warunki, w jakich były przewożone i trzymane przez kilka dni.
– Te klatki były bezobsługowe, tam były miski, do których można było wlewać wodę tylko za pomocą węża – tłumaczył Przybylski.
Przybylski powiedział, że zwierzęta będą dochodziły do pełni sił przez kilka, kilkanaście dni.
– Są wychudzone, mają atrofię mięśniową, z uwagi na to, że były (trzymane) w złych warunkach przed transportem, w małych klatkach. Mają po prostu zanik mięśni. Potrzebują ruchu, odpowiedniego żywienia. Złe żywienie było przyczyną śmierci tego jednego osobnika na granicy – tłumaczył.
Softi, Gogh, Kan, Merida Waleczna, Aqua, Toth i Samson, to imiona, jakie tygrysom nadali pracownicy poznańskiego zoo.
Zoo w Człuchowie (woj. pomorskie), do którego trafiły dwa najsilniejsze osobniki z transportu poinformowało w mediach społecznościowych, że stan obu tygrysów jest stabilny.
– Na dzień dzisiejszy jedzą i śpią, śpią i jedzą – przekazało zoo.
Transport 10 tygrysów dotarł na przejście graniczne w Koroszczynie w sobotę 26 października. Jak informował Główny Inspektorat Weterynarii, zwierzęta zostały wysłane z Włoch 22 października z zamiarem przewiezienia do Dagestanu, republiki Federacji Rosyjskiej.
Transport został przepuszczony przez polskie służby graniczne, przewożący tygrysy mężczyźni przedstawili dokumenty wymagane w Unii Europejskiej przy przewożeniu zwierząt objętych ochroną na mocy Konwencji Waszyngtońskiej. Białoruskie służby graniczne odmówiły jednak wjazdu na teren Białorusi, ponieważ brakowało wymaganych w tym kraju urzędowych certyfikatów weterynaryjnych wystawionych przez włoskie służby weterynaryjne, a dodatkowo kierowcy nie mieli aktualnych wiz. Ciężarówka z tygrysami została cofnięta, umieszczona na terminalu w Koroszczynie. Jeden z tygrysów zdechł.
Dziewięć pozostałych tygrysów, w nocy ze środy na czwartek, przewieziono do zoo w Poznaniu i Człuchowie. Po rekonwalescencji zwierzęta mają trafić do azylu w Hiszpanii.
Prokuratura Rejonowa w Białej Podlaskiej (woj. lubelskie) postawiła organizatorowi transportu, obywatelowi Federacji Rosyjskiej Rinatowi V. zarzuty dotyczące znęcania się nad zwierzętami. Według śledczych mężczyzna zorganizował transport tygrysów w nieodpowiednich dla nich warunkach, w klatkach ograniczających swobodę, nie zapewnił odpowiedniej ilości pokarmu i dostępu do wody, w wyniku czego jeden z tygrysów padł.
Mężczyzna nie przyznał się do winy. Złożył wyjaśnienia, których treści prokuratura nie ujawnia. W piątek decyzją sądu w Białej Podlaskiej Rinat V. został tymczasowo aresztowany.