Wojewoda świętokrzyski Agata Wojtyszek podczas spotkania z sadownikami w Szydłowie zadeklarowała pomoc finansową rządu dla poszkodowanych w wyniku gradobicia.
Przypomnijmy, w środę opady gradu spowodowały niemal stuprocentowe zniszczenia w sadach śliwkowych, z których słynie gmina Szydłów. Prawie 90 procent mieszkańców gminy utrzymuje się z sadownictwa. Ludzie zostali bez środków do życia.
Wojewoda rozpoczęła swoją wizytę od Rynku, gdzie zgromadziło się kilkudziesięciu sadowników. Zapewniła, że minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski został już poinformowany o skutkach gradobicia i nieszczęściu producentów.
– Jestem tu po to, aby bliżej poznać ten problem i bardziej naświetlić ministrowi rolnictwa. Sadownicy nie zostaną bez wsparcia rządu, który reprezentuje tu w terenie – powiedziała Agata Wojtyszek.
Dodała, że na razie nie może zadeklarować konkretnych kwot, jest na to zbyt wcześnie. Najpierw musi zakończyć pracę gminna komisja, która oszacuje straty w sadach.
Sadownicy mają 10 dni na zgłoszenie szkód w swoich uprawach. Po zakończeniu pracy komisji protokoły spłyną do Świętokrzyskiego Urzędu Wojewódzkiego i tam zostaną zweryfikowane. Kolejny krok to decyzja ministerstwa rolnictwa o wysokości wsparcia. Wojewoda przypomniała, że w ubiegłym roku rolnicy poszkodowani przez suszę dostawali tysiąc złotych do hektara i ubezpieczonych upraw, a połowę tej sumy w przypadku braku ubezpieczeń.
Sadownicy z gminy Szydłów mówili, że liczą na większe pieniądze, ponieważ same opryski, które trzeba zrobić w zniszczonych sadach, kosztują 1,5 tys. złotych na hektar.
– To są same koszty produkcji, nie licząc zarobku, którego nie mamy – podkreślali producenci.
W wyniku gradu zostały zniszczone nie tylko owoce, ale i drzewa, więc skutki tego żywiołu będą odczuwane także i w przyszłym roku, ponieważ będzie niski plon. Po spotkaniu na Rynku wojewoda pojechała do sadów wraz z producentami i władzami miasta, aby naocznie zobaczyć uszkodzenia spowodowane gradem.