To był dla niego szok! Pozytywny szok, bo jednak zaliczył występ w Final Four w wieku 17 lat. Miłosz Wałach, trzeci bramkarz PGE Vive wszedł na parkiet na ostatnie kilkadziesiąt sekund meczu z Barceloną i bardzo to przeżył.
– W pierwszej chwili nie mogłem uwierzyć, że chodzi o mnie? Myślałem, że trener woła Cuparę. Upłynęło kilka minut zanim dotarło do mnie, że to ja mam wbiec do bramki – tłumaczył po spotkaniu młody szczypiornista. – Żałuję tylko jednego, że nie obroniłem rzutu po kontrze rywala, bo udana interwencja byłaby urodzinowym prezentem dla Talanta Dujszebajewa, który w niedzielę świętował 51 lat – podsumował Miłosz Wałach.
Popularny „Miły” jest podstawowym bramkarzem rezerw PGE Vive występujących w II lidze, ale trener Talant Dujszebajew docenia jego umiejętności i pracowitość i często daje mu szanse gry w pierwszym zespole. Już w ubiegłym sezonie Wałach w pojedynku Ligi Mistrzów z Rhein Neckar Loewen w Hali Legionów obronił rzut karny.