Prawie 80 pracowników administracyjnych Prokuratury Okręgowej protestowało dziś przed siedzibą instytucji w Kielcach. W ramach ogólnopolskiej akcji, urzędnicy wyszli przed budynek, aby wyrazić swój sprzeciw wobec niskich zarobków, które otrzymują za swoją pracę. Domagają się m.in. podniesienia wynagrodzeń o 1000 złotych netto miesięcznie w 2019 roku.
Edyta Wsuł, wiceprzewodnicząca Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP Okręgu Kieleckiego wyjaśnia, że obecnie średnie zarobki urzędników wynoszą 2600 złotych brutto miesięcznie.
– Jesteśmy zintegrowani i zmobilizowani do tego, aby działać. Doprowadziła do tego sytuacja. Będziemy walczyć, aż osiągniemy nasz cel – powiedziała Edyta Wsuł.
Kolejnym etapem protestu jest wysłanie pism do wszystkich posłów z województwa świętokrzyskiego, w których urzędnicy przedstawią swoją sytuację płacową. Ponadto pracownicy chcą wystąpić o zgody do swoich przełożonych na dodatkową pracę w sieciach handlowych.
Jedna z protestujących, która chce zostać anonimowa ma nadzieję, że dzięki tej manifestacji uda się zwrócić uwagę na aktualną sytuację urzędników.
– Nasza praca jest bardzo odpowiedzialna. Musimy przestrzegać terminów i być bardzo skrupulatni – podkreśliła.
– Pracownicy administracji zajmują się przede wszystkim rozsyłaniem decyzji, które podejmą prokuratorzy, zawiadomień i wzywaniem stron. Wysyłamy także akty oskarżenia do sądów. To są bardzo poważne sprawy – dodała.
W prokuraturach okręgu kieleckiego pracuje ponad 220 pracowników administracji. Dzisiejszy protest nie spowodował opóźnień w pracy poszczególnych jednostek.
SANDOMIERZ
Kilkoro pracowników administracji protestowało przed siedzibą Prokuratury Rejonowej w Sandomierzu, domagając się godziwych zarobków. Żądają tysiąca złotych netto podwyżki. Obecnie urzędnicy sandomierskiej prokuratury zarabiają od 2 do 2 tysięcy 300 złotych netto.
Urszula Pasek, referendarz w Prokuraturze Rejonowej w Sandomierzu powiedziała, że zarobki nie są współmierne do ilości obowiązków, odpowiedzialności i specyfiki instytucji, w której ma się do czynienia z trudnymi sprawami i ludźmi będącymi w różnych sytuacjach. Do tego dochodzą codzienne i weekendowe dyżury, które są bezpłatne. Można za nie odebrać dni wolne, ale to się z reguły nie udaje ze względu na nawał pracy, która się nawarstwia – stwierdziła urzędniczka.
Wśród protestujących był również Michał Saracen pracujący na stanowisku kierowcy. Miesięcznie zarabia 1.800 złotych. Mówi, że obecna praca w prokuraturze to nowoczesny system niewolnictwa. Płaca wystarcza na coś do jedzenia, dach nad głową i to wszystko.
Protest trwał kilka minut. Jego uczestnicy trzymali w rękach kartki z napisem: „Protest Pracowników Sądu i Prokuratury. Jesteśmy wkurzeni”.
Rada Główna Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury wystosowała swoje postulaty do ministra sprawiedliwości prokuratora generalnego, jednak na razie brak jest odpowiedzi.