W 10. kolejce LOTTO Ekstraklasy kielczanie pokonali Wisłę 1:0 (0:0). Gola na wagę trzech punktów strzelił w 54. minucie Słoweniec Matej Pućko.
W kadrze korony zabrakło Jakuba Żubrowskiego, który nie zdążył wyleczyć kontuzji. W pierwszym składzie od pierwszej minuty pojawił się natomiast Marcin Cebula, dla którego spotkanie z Wisłą jest setnym występem w ekstraklasie.
Lepiej to spotkanie rozpoczęła „Biała Gwiazda”. Już w 10 minucie Imaz z bliska uderzał na bramkę Korony, ale doskonale wybronił to Hamrol. Później tempo meczu zdecydowanie spadło. Gra toczyła się głównie w środku pola, a żaden z zespołów nie chciał się odsłonić. Warto dodać, że pierwszy „strzał” Korona oddała dopiero w 33 minucie. I trudno to w ogóle nazwać strzałem, raczej podaniem Janjicia do bramkarza.
Później to jednak „żółto-czerwoni” coraz częściej dochodzili do głosu. Swoich szans poprzez strzelanie na bramkę szukali Cebula i Kovacević, ale nie zdołali pokonać Lisa. Dogodną okazję miał także Diaw, który jednak nie sięgnął piłki głową.
Bardzo niebezpiecznie zrobiło się w polu karnym Korony. Na granicy faulu interweniował Gardawski, ale sędzia nie wskazał na jedenasty metr. W pierwszej połowie nie mieliśmy już groźnych akcji i zakończyła się ona bezbramkowym remisem.
Drugą połowę doskonale zaczęła Korona. W 54 minucie z lewej strony dośrodkowywał Janjić, z piłką minął się jeden z obrońców Wisły, ta trafiła do Mateja Pućki, który przyjął i mocnym strzałem po ziemi z ostrego kąta pokonał Lisa.
W 61 minucie Wisła mogła wyrównać. Dobrze w polu karnym odnalazł się Boguski, który uderzył na bramkę Hamrola, ale na linii strzału znalazł się Diaw i gospodarze wywalczyli tylko rzut rożny. Cztery minuty później znów bramka dla „Białej Gwiazdy” wisiała w powietrzu. Sam na sam z Hamrolem wyszedł Kostal, ale świetnym instynktem popisał kielecki golkiper.
Na kolejną groźną akcję musieliśmy czekać do 73 minuty. Wtedy dobrze na prawej stronie Górski odnalazł Pućkę, ten pobiegł na bramkę Wisły, ale strzelił wprost w bramkarza.
Ostatni kwadrans to wzmożone ataki gospodarzy i doskonale zorganizowana kielecka defensywa, która nie pozwalała nawet, żeby któryś z zawodników Wisły uderzył na bramkę Hamrola. Podopieczni Lettieriego czekali natomiast na to, żeby zaskoczyć „Białą Gwiazdę” kontratakiem. Do końca spotkania jednak wynik się nie zmienił. Korona pokonała w Krakowie Wisłę 1:0 (0:0).
W historii pojedynków obydwu zespołów, to dopiero trzecie zwycięstwo kieleckiej drużyny pod Wawelem. Ostatni raz, z trzech punktów zdobytych na stadionie przy ulicy Reymonta, „żółto-czerwoni” cieszyli się w lutym 2012 roku.
– Zasłużyliśmy na zwycięstwo, bo walczyliśmy do końca – powiedział po meczu w Krakowie, trener Korony Gino Lettieri. – Wiedzieliśmy o tym, że Wisła Kraków piłkarsko jest od nas lepsza. Dlatego chcieliśmy zagrać z dużym sercem i taktycznie dobrze się ustawić. To nam się udało. Graliśmy fair i to chcę podkreślić. Gratuluję drużynie, ale sami wiemy, że musimy jeszcze sporo trenować, żeby piłkarsko wyglądało to lepiej – dodał włoski szkoleniowiec kieleckich piłkarzy.
– Ponieważ Koronie nie szło tu w ostatnich latach, to za wszelką cenę chcieliśmy wywieźć jakieś punkty. Moim zdaniem remis brany w ciemno, również nie byłby zły. Podkreślałem, że to spotkanie jest niezwykle ważne nie tylko dla układu tabeli, ale również dla naszych kibiców. Sprawiliśmy im chyba miłą niespodziankę. Jesteśmy z siebie dumni. Meczu nie rozgrywaliśmy może z jakimś polotem i fantazją, ale mądrze – ocenił kapitan Bartosz Rymaniak.
Setny występ w ekstraklasie „zaliczył” w Krakowie Marcin Cebula. 22-letni pomocnik, w najwyższej klasie rozgrywkowej, zadebiutował w barwach Korony w maju 2013 roku.
– Lepiej nie mogłem sobie tego jubileuszowego meczu wymarzyć. Wygraliśmy z Wisłą na ich terenie. Nic tylko się cieszyć – powiedział wychowanek Pogoni Staszów.
– Zasłużyliśmy na zwycięstwo, bo walczyliśmy do końca – powiedział po meczu w Krakowie, trener Korony Gino Lettieri. – Wiedzieliśmy o tym, że Wisła Kraków piłkarsko jest od nas lepsza. Dlatego chcieliśmy zagrać z dużym sercem i taktycznie dobrze się ustawić. To nam się udało. Graliśmy fair i to chcę podkreślić. Gratuluję drużynie, ale sami wiemy, że musimy jeszcze sporo trenować, żeby piłkarsko wyglądało to lepiej – dodał włoski szkoleniowiec kieleckich piłkarzy.
– Ponieważ Koronie nie szło tu w ostatnich latach, to za wszelką cenę chcieliśmy wywieźć jakieś punkty. Moim zdaniem remis brany w ciemno, również nie byłby zły. Podkreślałem, że to spotkanie jest niezwykle ważne nie tylko dla układu tabeli, ale również dla naszych kibiców. Sprawiliśmy im chyba miłą niespodziankę. Jesteśmy z siebie dumni. Meczu nie rozgrywaliśmy może z jakimś polotem i fantazją, ale mądrze – ocenił kapitan Bartosz Rymaniak.
Setny występ w ekstraklasie „zaliczył” w Krakowie Marcin Cebula. 22-letni pomocnik, w najwyższej klasie rozgrywkowej, zadebiutował w barwach Korony w maju 2013 roku.
– Lepiej nie mogłem sobie tego jubileuszowego meczu wymarzyć. Wygraliśmy z Wisłą na ich terenie. Nic tylko się cieszyć – powiedział wychowanek Pogoni Staszów.
W najbliższą środę, w meczu 1/32 Pucharu Polski, kieleccy piłkarze zmierzą się w Sandomierzu z trzecioligową Wisłą. W 11. kolejce LOTTO Ekstraklasy podopieczni Gino Lettieriego zagrają w niedzielę (7 października) na Kolporter Arenie z Jagiellonią Białystok.
Wisła Kraków – Korona Kielce 0:1 (0:0)
Bramka: 0:1 Matej Pucko (54).
Żółta kartka – Wisła Kraków: Zoran Arsenic, Maciej Sadlok, Marcin Wasilewski. Korona Kielce: Matej Pucko.
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 11 104.
Wisła Kraków: Mateusz Lis – Jakub Bartkowski, Marcin Wasilewski, Maciej Sadlok, Rafał Pietrzak – Rafał Boguski (70. Paweł Brożek), Zoran Arsenic, Dawid Kort (70. Tibor Halilovic), Jesus Imaz, Martin Kostal (83. Jakub Bartosz) – Zdenek Ondrasek.
Korona Kielce: Matthias Hamrol – Bartosz Rymaniak, Ivan Marquez, Elhadji Pape Diaw, Michael Gardawski – Matej Pucko, Oliver Petrak, Adnan Kovacevic, Marcin Cebula (71. Ken Kallaste), Zlatko Janjic (71. Mateusz Możdżeń) – Elia Soriano (60. Maciej Górski).