Zakończyły się ostatnie już rozmowy pracowników starachowickiego MZK z władzami miasta i zarządem zakładu w sprawie podwyżek pensji. Teraz każdy z kierowców ma podjąć indywidualną decyzję, czy przyjąć propozycję płacy.
Przypomnijmy, kierowcy chcą otrzymać 3 i pół tysiąca złotych pensji podstawowej brutto, propozycja władz jest o około tysiąc złotych niższa. Jednym z wyznaczników nowych stawek ma być wyrównanie płac dla kierowców z dłuższym i krótszym stażem.
Jak wynika z rozmów z kierowcami, wielu z nich straciłoby na takiej propozycji – mówi Marcin Wójcik, kierowca i dyspozytor uczestniczący w rozmowach. Zaznacza, że wielu kierowców rozważa odejście z firmy. Na rynku pracy poszukiwani są pracownicy z prawem jazdy, a proponowane stawki są znacznie wyższe.
Jak podkreślał, uczestniczący w rozmowach, wiceprezydent miasta Jerzy Miśkiewicz, teraz każdy z kierowców ma rozważyć przedstawione warunki i podjąć decyzję co do dalszej pracy w MZK. Jednak, w jego opinii, część pracowników przyjmie złożoną propozycję.
Największym utrudnieniem dla mieszkańców miasta są zmiany w godzinach kursowania autobusów. Od środy jeżdżą zgodnie z sobotnim rozkładem, bowiem prawie połowa pracowników przedstawiła zwolnienia lekarskie. Prezes starachowickiego MZK Marek Staniak zaznacza, że powrót do zwykłego rozkładu może nastąpić dopiero po powrocie do pracy kierowców. Jeżeli tak się nie stanie, spółce może grozić upadłość.
W tym momencie trwają prace nad wyłonieniem firmy zewnętrznej, która miałaby przejąć 20 procent przewozów na terenie miasta. Ten przetarg może zostać ogłoszony już we wtorek.
W starachowickim MZK pracuje około 60 kierowców, w niedzielnych rozmowach uczestniczyło ponad 30.