O północy przed Grobem Pańskim w parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Iwaniskach jak co roku, kawalerowie uderzali w bęben. Potocznie nazywa się ich tarabaniarzami, to oni ogłaszają mieszkańcom wieść o Zmartwychwstaniu Chrystusa.
O północy mężczyźni w asyście strażaków przez kilkadziesiąt minut bili w bęben. Jak mówi jeden z tarabaniarzy Emil Skuza, jest to ogromny zaszczyt. W kościele grają tylko najlepsi. Tradycja tarabanienia jest podtrzymywana, wielu młodych mężczyzn chętnie bije w taraban. Mimo to nadal nie wiadomo skąd wziął się bęben i ta tradycja. Emil Skuza mówi, że tarabanienie symbolizuje pękanie skał grobu.
Po koncercie w kościele kawalerowie aż do mszy rezurekcyjnej biegali z bębnem po Iwaniskach i budzili panny na wydaniu. W wyjątkowych przypadkach tarabanienie rozlega się także pod domami mężczyzn, którzy w danym roku mają zamiar zawrzeć związek małżeński.
Wyjątkowa wielkanocna tradycja przyciągnęła do kościoła o północy nie tylko mieszkańców gminy. Edward Talaśka z Nowej Huty i Małgorzata Grześkiewicz z Opatowa przyglądali się obrzędowi po raz pierwszy. Byli pod dużym wrażeniem tego wydarzenia.
Edward Talaśka mówi, że to wspaniała tradycja. Jest pod wrażeniem uczestnictwa w obrzędzie wielu młodych ludzi. Podziwiał także umiejętności kawalerów, w pewnym momencie grało na raz nawet siedmiu mężczyzn. Małgorzata Grześkiewicz z kolei mówi, że tradycja jest piękna, tarabanienie wywołało u niej wzruszenie. Obydwoje twierdzą, że ten sposób obwieszczania nowiny o Zmartwychwstaniu pozwala na jeszcze głębsze przeżycie Wielkanocy.
Mieszkańcy Iwanisk przyznają, że obecność w kościele w Wielką Sobotę jest obowiązkiem. Starsi wspominają, że dawniej milicja nie pozwalała na tarabanienie. Czasami przekupienie funkcjonariusza dawało możliwość kontynuowania tradycji.
Jak mówi, obrzęd przyciąga uwagę. Świątynia o północy jest zapełniona. Podkreśla to, że mieszkańcy są dumni z wyjątkowej tradycji, ale do Iwanisk zjeżdżają osoby z sąsiednich miejscowości i powiatów, aby zobaczyć jak wygląda całe wydarzenie.
– Jest to atrakcja, jak i radość ze Zmartwychwstania Jezusa. Będzie ona kontynuowana przez młodzież - mówi strażak.
Rytm bębnienia jest różny w zależności od miejsca, w którym znajdują się tarabaniarze. W kościele jest jednostajny, spokojny. Żywsze uderzanie zaczyna się, gdy bęben znajdzie się już poza kościołem. Tarabaniarze kończą obrzęd tuż przed rezurekcją.