Dobiega końca proces Wojciecha S., dziekana Wydziału Zarządzania i Administracji UJK. Dzisiaj w Sądzie Okręgowym w Kielcach strony wygłosiły mowy końcowe w procesie lustracyjnym kieleckiego naukowca.
Prokurator Łukasz Herjan, reprezentujący IPN powiedział, że zebrane w sprawie materiały świadczą o tym, że Wojciech S. podjął się w latach 80. tajnie i świadomie współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. – Co najistotniejsze – w tej sprawie zachowały się teczki tajnego współpracownika. Jest to komfort dowodowy. W teczce personalnej znajdują się dokumenty, które standardowo w takich teczkach umieszczano. Poczynając od dokumentów dotyczących opracowania kandydata na tajnego współpracownika po zobowiązanie do podjęcia współpracy - powiedział przed sądem oskarżyciel.
Dodał, że równie ważne są dowody z teczki pracy, w której znajduje się 17 informacji przekazanych przez tajnego współpracownika funkcjonariuszom SB. – To nie sąd powinien oceniać motywy i to czy lustrowany zrobił dobrze, czy źle podejmując się współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. To były zupełnie inne czasy.
Ale podjął się jej w sposób świadomy i tajny, a ustawodawca nakazuje taką współpracę ujawnić w oświadczeniu, jeżeli chce się pełnić funkcje publiczną. Twierdząc, że Wojciech S. skłamał w oświadczeniu wnoszę o orzeczenie zakazu pełnienia funkcji publicznej na 4 lata i zasądzenie kosztów sądowych – podsumował prokurator.
Odmienne stanowisko przedstawił obrońca Damian Sucholewski. Stwierdził, że współpraca oznaczałaby rzeczywiste działanie, a w jego ocenie takiej nie było. W mowie końcowej adwokat podkreślał, że funkcjonariusze SB uprawiali fikcję. – Zdarzało się, że informacje były pisane zza biurka a podpisywali je inni. Wszystko wskazuje na to, że teczka pracy została stworzona tylko po to, żeby funkcjonariusze mogli się wykazać przed swoimi przełożonymi. Te akta, które zostały założone Wojciechowi S. są jedynie statystyką na potrzeby tamtejszych czasów i tamtejszych służb - powiedział obrońca. Damian Sucholewski stwierdził, że lustrowany swoje oświadczenie złożył zgodnie z prawdą i nie można stwierdzić, że było fałszywe.
Wyrok w procesie zostanie ogłoszony 23 stycznia. Na dzisiejszej rozprawie swoją opinię uzupełniał także biegły grafolog Adam Kosek, który podtrzymał, że podpis pod zobowiązaniem jest nakreślony przez lustrowanego.
O tym, że Wojciech S. współpracował z SB zrobiło się głośno w 1992 roku. Jako ówczesny poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej znalazł się na tzw. liście Macierewicza. IPN zarzuca mu, że w 2008 r., jako wicedyrektor Instytutu Nauk Politycznych UJK, złożył nieprawdziwe oświadczenie lustracyjne, w którym zataił tę współpracę. Oskarżony zaprzecza stawianym mu zarzutom. Jeśli jednak sąd uzna, że Wojciech S. jest kłamcą lustracyjnym, dziekan może stracić swoje stanowisko.