Około 16 tysięcy kurcząt zginęło w wyniku pożaru fermy drobiu w Bielinach. Gęsty dym unoszący się nad kurnikiem zauważyli sąsiedzi. Jak mówi mieszkający niedaleko Grzegorz Pluta – do pożaru doszło jeszcze przed zmierzchem, straż pożarna przyjechała bardzo szybko.
– Około 14.00 zaczęła się cała akcja. Bodajże od pieca kurnik się zapalił. Sąsiad, który to zauważył wezwał straż i zaczął gasić. Nie wiadomo, dlaczego doszło do pożaru, wyjaśni to straż pożarna. Strażacy rozbili namioty ogrzewane, więc akcja pewnie będzie trwała do rana – mówi Grzegorz Pluta.
Potwierdzają to również strażacy. Co prawda bardzo szybko, bo po dwóch godzinach od wezwania uporali się z zagrożeniem, jednak – jak powiedział Radiu Kielce Sylwester Hamera, komendant miejski straży pożarnej w Kielcach – dogaszanie może potrwać wiele godzin
.
– Pożar jest już opanowany, trwa jego dogaszanie. Nie mamy żadnych informacji na temat osób poszkodowanych, prawdopodobnie ich nie było. Warunki są bardzo trudne, temperatura jest poniżej minus 15 stopni, woda nam zamarza, co utrudnia akcję – tłumaczy komendat.
Strażacy muszą zerwać między innymi dach kurnika, żeby wyeliminować ryzyko ponownego pożaru. Przyczyny zdarzenia dokładnie wyjaśni policja.