W meczu 14. kolejki PGNiG Superligi piłkarze ręczni Vive Tauronu Kielce pokonali Orlen Wisłę Płock 26:23 (13:11). Najwięcej bramek dla kieleckiego zespołu rzucił Julen Aginagalde – 5, najskuteczniejszy w ekipie gości był Dmitrij Żytnikow, który również zdobył 5 goli.
Posłuchaj relacji Marka Cendera:
Pojedynek na szczycie PGNiG Superligi dobrze rozpoczął się dla gości, od prowadzenia 2:0. W 6. Djukić wyrównał stan pojedynku na 3:3. Ale cztery koleje gole, wykorzystując nieskuteczność w ataku kielczan, zdobyli Nafciarze i wyszli na prowadzenie 7:3. W 15. pierwszego gola po przerwie spowodowanej kontuzją zdobył Michał Jurecki i Vive przegrywało już tylko 5:7. O pierwszą przerwę w grze poprosił trener gości Piotr Przybecki. Vive mozolnie odrabiało straty, po bramce Zormana kielczanie przegrywali już tylko 6:7. Ghionea po chwili przestrzelił rzut karny. W 19. po pięknej akcji Paczkowski doprowadził do wyrównania (7:7). Na pierwsze prowadzenie wyprowadził „żółto-biało-niebieskich” Chrapkowski. Tym samym podopieczni Tałanta Dujszebajewa zdobyli w tym fragmencie meczu 5 goli, nie tracąc żadnego. W 24. Daszek z rzutu karnego trafił w głowę Djukica i sędziowie po konsultacji z delegatem ZPRP Mirosławem Baumem pokazali reprezentantowi Polski czerwoną kartkę. W 26. po golu Aginagalde kielczanie po raz pierwszy wyszli na prowadzenie dwiema bramkami. W euforię wprowadził trybuny Strekl, który po kontrze zdobył 12 gola i Vive wygrywało już w tym momencie 12:9. Do przerwy kielczanie prowadzili z Wisłą Płock 13:11.
W przerwie spotkania nadeszła z kieleckiego obozu smutna wiadomość o kontuzji ręki Michała Jureckiego. „Dzidziuś” pojechał do szpitala na specjalistyczne badania. A początek drugiej połowy dobrze układał się dla kielczan. W 41. po rzucie Bieleckiego Vive prowadziło 18:14. Ale płocczanie pokazali, że nie z takich opresji wychodzili. Po skutecznie wykonanym rzucie karnym przez Tiago Rochę przegrywali tylko 17:18. Mimo, że Ivić obronił kolejnego karnego wykonywanego przez tego samego zawodnika, przewaga Vive nie rosła. Na domiar złego świetnie w płockiej bramce zaczął spisywać się Wichary, który obronił rzut w sytuacji sam na sam Jurkiewicza. Wynik cały czas oscylował wokół 1-2 bramek przewagi kieleckiego zespołu. W 52. zaiskrzyło na parkiecie, kiedy Wiśniewski nie potrafił pogodzić z karą 2 minut orzeczoną przez sędziów. Na trzy bramki przewagi wyprowadził gospodarzy Chrapkowski (24:21). Po golu Aginagalde Vive utrzymywało przewagę, a Wisła zmuszona była grać w podwójnym osłabieniu. Jednak zbytnia nonszalancja w grze nie pozwoliła kielczanom powiększyć przewagi. Dopiero w ostatniej minucie najlepsza drużyna Europy przechyliła szalę zwycięstwa na własną korzyść. W końcówce i po meczu znów doszło do spięcia między zawodnikami obu drużyn. Na szczęście sytuacja szybko została opanowana i nie doszło do pozasportowych emocji. W efekcie po bardzo dobrym meczu Vive pokonało Wisłę 26:23. To była prawdziwa, święta wojna, jak za dawnych lat!
Vive Tauron Kielce – Orlen Wisła Płock 26:23 (13:11)
Vive Tauron: Ivić – Jurecki 1, Reichmann 2 (2), Chrapkowski 2, Kus, Aguinagalde 5 (1), Bielecki 1, Jachlewski, Strlek 3, Lijewski 3, Jurkiewicz, Paczkowski 3, Zorman 4, Djukić 2
Orlen Wisła: Corrales, Wichary – Kwiatkowski, Daszek, Gilberto Duarte, Wiśniewski 2, Ghionea 3, Tiago Rocha 1 (1), T. Gębala, Ivić 2, Tarabochia 4, M. Gębala 2, Pusica, Mihić 3 (1), Jose de Toledo 1, Dmitrij Żytnikow 5
Kary: Vive: 12 min; Orlen Wisła: 20 min
Sędziowali: Andrzej Chrzan, Michał Janas (obaj z Tarnowa)