W 12. kolejce PGNiG Superligi piłkarze ręczni Vive Tauronu pokonali dopiero po dogrywce Azoty Puławy 39:38. Po podstawowym czasie gry był remis 33:33 (19:14).
Kiedy w pewnym momencie kielczanie prowadzili już 16:10 wydawało się, że nic ciekawego w tym starciu już się nie zdarzy, ale goście myśleli inaczej i od początku drugiej odsłony rozpoczęli ambitną pogoń zakończoną sukcesem w 60 minucie, kiedy to wyszli na jednobramkowe prowadzenie. Jednak gospodarze wykorzystali posiadanie piłki przez ostatnie 12 sekund i po rzucie Aguinagalde doprowadzili do remisu.
W dogrywce gra była jeszcze bardziej zacięta i wyrównana. Tym razem to miejscowi wyszli na prowadzenie na kilkanaście sekund przed końcem, a rzut Nikoli Prce na dwie sekundy przed końcem obronił Filip Ivić i ostatecznie Vive Tauron Kielce przy ogłuszającym dopingu kibiców zwyciężyło 39:38.
– To był niesamowity mecz. Działo się bardzo dużo. Trochę żal, że nie udało się wygrać po 60 minutach, ale i tak możemy być zadowoleni bo wywozimy z Kielc jeden punkt – przyznał rozgrywający Azotów Michał Kubisztal.
– Nie chcieliśmy doprowadzić do dogrywki, jednak po dobrej połowie przytrafiła nam się słabsza druga. Trochę dzisiaj pomogło nam w decydujących momentach szczęście – przyznał Piotr Chrapkowski.
Najwięcej goli dla Vive Tauronu zdobył Mariusz Jurkiewicz 8, a dla Azotów Puławy Nikola Prce 12.