Minister Zdrowia odniósł się dziś do skandalicznej sytuacji ze starachowickiego szpitala, do której doszło 2 listopada. Jak informowaliśmy, na szpitalnej podłodze, kobieta samotnie urodziła martwe dziecko. Mimo wielu próśb jej męża, pacjentce przy porodzie nie pomógł nikt z personelu.
Minister Konstanty Radziwiłł stwierdził, że wszystko wskazuje na to, iż zabrakło empatii, komunikacji między ludźmi, także pracownikami służby zdrowia. – Zabrakło zwyczajnie serca- ocenił szef resortu. Nie chciał natomiast odnieść się do raportu wojewódzkiego konsultanta ds. ginekologii i położnictwa, ponieważ dokument zawiera wiele informacji dotyczących podejmowanych procedur i stanu zdrowia pacjentki.
Grzegorz Fitas, dyrektor Szpitala Powiatowego w Starachowicach nie chciał komentować wypowiedzi ministra. Natomiast podczas konferencji prasowej 7 listopada przyznał, że podczas wewnętrznego postępowania nie znalazł żadnego wytłumaczenia tej tragedii. – Nie znalazłem żadnej możliwości wytłumaczenia, dlaczego przy kobiecie nie było lekarza i nie było położnej. Nie znalazłem tego wytłumaczenia, mimo że w oddziale było dwóch lekarzy dyżurnych i pięć położnych. Nie stwierdziłem faktu, że byli tak bardzo zajęcia, że nie potrafili zająć się tą kobietą- mówił 7 listopada Grzegorz Fitas.
Jak wówczas przyznał, lekarze, pielęgniarki i położne zlekceważyli tę pacjentkę i jej męża. – W szpitalu ludzie pracują, trzeba tylko znać hierarchię wartości. Co jest ważniejsze, co najważniejsze. W tym przypadku to myślenie zawiodło – stwierdził wówczas.
Osoby, które tego dnia były na dyżurze na oddziale ginekologiczno – położniczym w starachowickim szpitalu dostały już wypowiedzenia z pracy. Część z nich, jak informowaliśmy, nie czuje się winna tragedii i sprzeciwia się stosowaniu odpowiedzialności zbiorowej, dlatego zamierza skierować sprawę do sądu pracy.