Miejski Zarząd Obiektami Sportowymi w Końskich od 1 stycznia przejmie ponad 40 gminnych placów zabaw i boisk. Na razie zakład zarządza tylko halą sportową, pływalnią, dwoma stadionami i dwoma „orlikami”. Utrzymanie nowych obiektów będzie kosztować dodatkowo około 100 tysięcy złotych rocznie.
Mimo planowanej zmiany, MZOS jako zakład budżetowy nadal będzie dostawał od gminy tylko 50% sumy kosztów związanych z obsługą wszystkich obiektów. W związku z tym pełniący obowiązki dyrektora zakładu Andrzej Mijas szuka oszczędności i rozważa m. in. zmiany w godzinach pracy pływalni. W ciągu tygodnia działałaby nawet o 5 godzin krócej, niż dotychczas. Planowane jest także zwolnienie sprzątaczki i kasjerki. Andrzej Mijas nie wyklucza natomiast, że będzie trzeba zatrudnić kogoś do obsługi boisk. Według niego nie jest możliwe przekwalifikowanie do tej pracy osób, które planuje zwolnić.
O konieczność takich rozwiązań Andrzej Mijas obwinia opozycyjnych radnych. W głosowaniu odrzucili oni pomysł oddzielenia przynoszącej zyski pływalni od pozostałych obiektów, z których planowano utworzyć Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji. Wtedy gminna dotacja na ich utrzymanie mogłaby być wyższa, a pływalnia działałaby bez zmian. Opozycyjny radny i pracownik Miejskiego Zarządu Obiektami Sportowymi Andrzej Kosierkiewicz wyjaśnia, że miał zastrzeżenia do uchwały. Według niego, niejasne były kwestie finansowe. Radny obawiał się m. in., że do nowego MOSiR zostanie włączony zadłużony na ponad milion złotych Ośrodek Sportu i Rekreacji w Sielpi.
Według Andrzeja Kosierkiewicza, po odrzuceniu uchwały przez radnych, w instytucjach gminnych zaczęła się dyskryminacja pracowników związkowych, którym przewodniczy. W efekcie pracownicy zaczęli występować ze związków. Odchodzący nie chcieli podawać powodów rezygnacji z działalności związkowej. Andrzej Kosierkiewicz dowiedział się jednak, że jest to spowodowane naciskami ze strony władz MZOS. Żaden z pracowników nie zdecydował się jednak na złożenie pisemnego oświadczenia, które by potwierdzało te przypuszczenia.
Andrzej Mijas zaprzecza istnieniu jakichkolwiek nacisków na pracowników związkowych. Podkreśla, że związki są potrzebne i powinny bronić pracowników. Dodaje, że nie obawia się ich działalności i nie widzi problemu w tym, że funkcjonują w zarządzanym przez niego zakładzie.
W Miejskim Zarządzie Obiektami Sportowymi w Końskich pracuje 29 osób. Związki zawodowe działają tam od czerwca.