Producenci czarnej porzeczki w naszym regionie zapowiadają, że z powodu dramatycznie niskiej ceny za te owoce, w ogóle nie będą zbierać tegorocznych plonów. W tym sezonie w skupach proponuje się im od 30 do 40 groszy za kilogram czarnych porzeczek.
Danuta Stasiak z Obrazowa powiedziała nam, że w ogóle nie zamierza wchodzić na plantację po zbiory ze względu na brak opłacalności. Za godzinę pracy kombajnu do zbioru porzeczek trzeba zapłacić 40 złotych, do tego dochodzą koszty transportu, a wcześniej nakłady poniesione na nawozy i ochronę. Zbiór ręczny nie wchodzi w grę przy większych nasadzeniach.
Adam Fura, dyrektor sandomierskiego oddziału Świętokrzyskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego stwierdził, że niska cena czarnej porzeczki w skupach to nic innego jak zmowa monopolu, do którego należy 90 procent przetwórstwa w naszym kraju. Dodał, że sytuacja jest niezrozumiała, ponieważ jeszcze miesiąc temu szef jednego z koncernów zachodnich proponował umowy kontraktacyjne grupom producenckim i mówił o cenie 1,40 za kilogram, po czym gdy rozpoczął się zbiór w skupach pojawiła się stawka o złotówkę niższa.
W ciągu czterech lat cena skupu porzeczki spadła z 4 złotych do 40 groszy. Producenci myślą o likwidacji plantacji.
Ostatnie protesty plantatorów na drodze nr 19 w Kózkach na Mazowszu na razie nic nie przyniosły. Rolnicy nie wykluczają wznowienia akcji na drogach w przyszłym tygodniu.