Ukraina nadal chce prowadzić rozmowy z Unią Europejską o podpisaniu umowy stowarzyszeniowej – powiedział rzecznik premiera Mykoły Azarowa. Witalij Łukjanienko odniósł się w ten sposób do decyzji Brukseli o zawieszeniu negocjacji z Kijowem w tej sprawie.
„Rząd Ukrainy jest nastawiony na kontynuowanie rozmów z Unią Europejską na temat umowy i wciąż nad tym pracuje” – powiedział rzecznik premiera agencji Interfaks-Ukraina. Dodał, że władze w Kijowie będą się odnosić wyłącznie do oficjalnych oświadczeń przedstawicieli Unii w tej sprawie. „Drzwi do podpisania umowy stowarzyszeniowej dla Ukrainy pozostają otwarte” – mówił Łukjanienko.
Wcześniej poinformowano, że rozmowy Brukseli z Kijowem na temat umowy stowarzyszeniowej zostały zawieszone. Unijny komisarz do spraw rozszerzenia Stefan Fuele poinformował, że przez tydzień nie doczekał się na odpowiedź wicepremiera Ukrainy Siergieja Arbuzowa, czy Kijów jasno stwierdzi, że chce podpisania umowy. Fuele podkreślił, że jednoznaczna odpowiedź ukraińskich władz była warunkiem kontynuowania negocjacji.
Na Majdanie w Kijowie demonstranci domagają się dymisji rządu i podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.
Liderzy opozycji deklarują, że będą na Majdanie przynajmniej do najbliższego wtorku, bowiem wówczas do Moskwy leci delegacja rządu ukraińskiego na rozmowy gospodarcze. Także Partia Regionów zapowiadała wcześniej, że zorganizuje dzisiaj swoją prorządową manifestację.
We wczorajszym proteście wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy osób. Większość z nich otrzymała za przyjazd pieniądze – od 200 do 300 hrywien, czyli od 80 do 120 złotych. Na prowincji są to bardzo duże kwoty, dlatego – jak informują media – chętnych na wyjazd do stolicy nie brakuje.
Ukraińska opozycja apeluje też o masowy udział w demonstracji 17 grudnia. Tego dnia Wiktor Janukowycz ma pojechać z roboczą wizytą do Moskwy.
Były minister spraw zagranicznych Borys Tarasiuk, występując w czasie kilkusettysięcznego mityngu w Kijowie przekonywał, że w rosyjskiej stolicy zostanie podpisana umowa o wejściu Ukrainy do Sojuszu Celnego Rosji, Białorusi i Kazachstanu. Jak podkreślił, jest to projekt Moskwy, który ma na celu odnowienie jej kontroli nad byłym imperium, które rozpadło się w 1991 roku.
Tymczasem władze zapewniają, że żadna umowa o wejściu do Sojuszu Celnego nie zostanie podpisana, a Majdan nie zostanie rozpędzony. Przedstawiciele rządzących podkreślają przy tym, że nadal chcą integracji europejskiej. Także eksperci wskazują na to, że Wiktor Janukowycz jest gotowy na ustępstwa wobec Moskwy, ale nie zdecyduje się na dołączenie do Sojuszu Celnego.
Do podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE miało dojść pod koniec listopada na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie. Kilka dni przed spotkaniem ukraińskie władze poinformowały, że podpisów nie złożą i tłumaczyły, że stowarzyszenie z Unią odbije się negatywnie na relacjach gospodarczych z Rosją. Zażądały więc od Brukseli rekompensat finansowych. Unia Europejska nie zgodziła się jednak na dodatkowe wsparcie. Obiecała jedynie pomoc przy wdrażaniu umowy, miliard euro na dostosowanie się do unijnych standardów i wsparcie podczas rozmów z Międzynarodowym Funduszem Walutowym w sprawie pożyczki wynoszącej 15 miliardów dolarów. Ukraina uznała, że ta oferta nie jest satysfakcjonująca.