Bez rozstrzygnięcia zakończyła się kolejna rozprawa z powództwa prezydenta Starachowic Wojciecha B. przeciwko radnym PiS Lidii Dziurze i Dariuszowi Nowakowi. Prezydent twierdzi, że w czasie kampanii przed wyborami samorządowymi radni rozpowszechniali szkalujące go ulotki. Sami zainteresowani nie przyznają się do winy i zaprzeczają, aby działali na szkodę prezydenta.
Rozprawa odbyła się za zamkniętymi drzwiami. Sędzia Joanna
Kucy nie zgodziła się na udział mediów. W trakcie posiedzenia, swoje
oświadczenie złożyli oskarżeni przez Wojciecha B. radni. Jest w nim
informacja, że do winy się nie przyznajemy – powiedział radny Dariusz
Nowak. Dodał, że ta sprawa w ogóle nie powinna mieć miejsca, a Wojciech
B. powinien skupić się na obronie własnej, niż na oskarżaniu innych.
Z kolei radna Lidia Dziura poinformowała, że w tej sprawie, sąd nie
będzie mógł przesłuchać świadków, bo sytuacja, o której mówił w
oskarżeniu prezydent w ogóle nie miała miejsca. W rozmowie z
dziennikarzami powiedziała, że nie ma nic wspólnego z rozpowszechnianiem
szkalujących ulotek. Całą sprawę nazwała absurdem.
Wojciech B. na rozprawę został dowieziony z kieleckiego
aresztu. Zaraz po zakończeniu posiedzenia w asyście policji opuścił
budynek sądu. Komentarza stanowczo odmówił też jego adwokat.
W akcie oskarżenia prezydent twierdził, że radni rozpowszechniali
ulotki, w których pod jego zdjęciem napisane było m. in.: – Musiałem
zadbać o kolegów, których wcześniej ohydnie wrobili w jakąś aferę
starachowicką i nie wiadomo dlaczego wsadzili ich do więzienia. Dałem
chłopakom robotę, niech się cieszą, a dziennikarzom powiedziałem, że
przecież każdy ma coś na sumieniu. Przyjąłem do urzędu kilka fajnych
panienek, bo przecież teraz stawia się na młodzież. Niektórzy mówią, że
to marne urzędniczki, bo nie wiedzą co te dziewczyny potrafią,
szczególnie jak je zabieram w delegację.
Kolejną rozprawę zaplanowano na 11 kwietnia. Nie wiadomo, czy wówczas zapadnie wyrok w sprawie.
Michał Michta