Prezydent Starachowic Wojciech B. i urzędniczka tamtejszego magistratu Justyna Z. pozostaną w areszcie. Sąd Rejonowy nie wyraził zgody na zmianę środków zapobiegawczych. Wnosili o to obrońcy oskarżonych. Sędzia Barbara Nowak- Łon, uzasadniając swoją decyzję stwierdziła, że nie ustała obawa matactwa ze strony Wojciecha B. Oskarżony zagrożony jest wysoką karą, a prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych czynów jest bardzo duże.
W Sądzie Rejonowym w Starachowicach rozpoczął się proces prezydenta miasta. Oprócz niego na ławie oskarżonych zasiadają: naczelnik wydziału finansowego starachowickiego magistratu Justyna Z. oraz przedsiębiorca Marian S. Urzędniczka jest oskarżona o dostarczanie łapówek Wojciechowi B. i nakłanianie świadka do składania fałszywych zeznań, a biznesmen do wręczania pieniędzy.
Prezydent Starachowic przyznał się przed sądem do przyjmowania łapówek, ale nie zgodził się z zarzutem dotyczącym mataczenia w sprawie. Pozostali oskarżeni nie przyznali się do zarzucanych czynów. Wojciech B. nie chciał składać wyjaśnień w sprawie, dlatego sędzia odczytała wyjaśnienia złożone w śledztwie.
Wcześniej, sąd nie zgodził się na utajnienie rozprawy, o co wnioskowali obrońcy wszystkich oskarżonych. Sędzia uzasadniała, że rozprawa powinna być jawna, ze względu na ważny interes społeczny i na to, że postępowanie dotyczy urzędnika publicznego, czyli prezydenta miasta.
W śledztwie, Wojciech B. przyznał się do wzięcia 96 tysięcy złotych łapówek. Miał je brać od byłych prezesów Zakładu Energetyki Cieplnej w Starachowicach, którzy m. in. dzielili się z nim swoimi nagrodami, a także od Mariana S., który dostarczał miał węglowy do ZEC.
Małgorzata Pirosz