Komisja Europejska zaakceptowała polski Krajowy Plan Odbudowy. Część opozycji uważa jednak, że Polska pod rządami Prawa i Sprawiedliwości nie powinna otrzymać pieniędzy. Czy fundusze z KPO nadal powinny być zamrożone, czy też powinny zostać przekazane? – to główny temat dyskusji w Studiu Politycznym Radia Kielce.
Jak podkreślił Rafał Nowak, wicewojewoda świętokrzyski – te pieniądze już dawno powinny trafić do Polski, bowiem, zgodnie z założeniem, mają poprawiać po pandemii gospodarki wszystkich krajów członkowskich Unii Europejskiej, wpływać na wzrost gospodarczy i umacnianie waluty.
– Dzięki temu będziemy mogli choćby kupować taniej surowce, a to przełoży się na niższe ceny, np. na stacjach benzynowych – dodał.
Wicewojewoda zaznaczył, że problemy związane z pandemią zostały pogłębione przez wojnę na Ukrainie, a fundusze z unii mogą służyć wzmocnieniu suwerenności i transformacji energetycznej, bezpieczeństwa cyfrowego, podniesieniu poziomu digitalizacji i produktywności gospodarki.
– Niestety działania części parlamentarzystów opozycji w Parlamencie Europejskim sprawiły, że pieniądze trafią do nas z dużym opóźnieniem. Nikt, poza opozycją, nie ma w tym interesu – podkreślił polityk Prawa i Sprawiedliwości. – Nasi opozycyjni eurodeputowani przyjęli 43 rezolucje, aby tych pieniędzy Polsce nie wypłacać, a w komisjach postulowali nakładanie na nasz kraj kolejnych kar. Zarzucali też rządowi, że chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej. Wszystkie te działania opóźniały procedury w sprawie KPO – powiedział Rafał Nowak.
Wyraził nadzieję, że teraz wszyscy politycy, bez względu na opcje, będą współpracować dla dobra Polski.
Mateusz Żukowski z Koalicji Obywatelskiej stwierdził, że fundusze z KPO powinny trafić do Polski, ale po spełnieniu warunków.
– Teraz, po wizycie Ursuli von der Leyen, mam wrażenie, że Polska dostała kartę do bankomatu, ale nie ma do niej PIN-u – dodał, używając porównania. – Jeśli chcemy być częścią zachodniej, bogatej rodziny, to powinniśmy spełnić warunki postawione przez Komisję Europejską. Jeden z nich, kamień milowy, to jest likwidacja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, część reformy wymiaru sprawiedliwości. Tej reformy próbuje dokonać chyba już od siedmiu lat Zbigniew Ziobro, bez efektu, i to jest rzecz niespotykana w świecie, że minister, który dawno powinien za swoje działania podać się do dymisji wciąż pozostaje na stanowisku – powiedział działacz KO.
Mateusz Żukowski podkreślił, że jeśli Polska spełni warunki, to powinna pierwszą transzę pieniędzy otrzymać jeszcze w tym roku.
Zdaniem Łukasza Wasilewskiego z Konfederacji Ruch Narodowy – bogactwo państwa nie bierze się z kredytów. Działacz przypomniał, że jego ugrupowanie, jako jedyne głosowało przeciwko ratyfikacji Europejskiego Funduszu Odbudowy, uznając, że pożyczki z niego pochodzące będą generować zadłużenie państwa.
– Przestrzegaliśmy i nadal będziemy to czynić, że z naszego punktu widzenia jest to projekt polityczny, ze wszech miar niekorzystny. Niestety nie mamy już możliwości, żeby się z niego wycofać. Właśnie staliśmy się żyrantem dla innych krajów, przekazaliśmy kompetencje Unii Europejskiej, oddając nota bene w ten sposób część swojej suwerenności, a pieniędzy jak nie było, tak nie ma. Wymagane zmiany w systemie sprawiedliwości, to tylko wierzchołek góry lodowej, a rząd przemilczał, czym obwarowana jest wypłata pieniędzy – to chociażby podatki nakładane na właścicieli samochodów spalinowych. Jakie są pozostałe warunki Komisji Europejskiej będziemy się przekonywać zapewne w kolejnych latach – dodał.
Polityk Konfederacji przypomniał, że na rozliczenie KPO Polska ma czas do połowy 2026 roku, tymczasem – jak powiedział – nie wpłynęła do nas z tego programu nawet złotówka.
Poseł Czesław Siekierski, odnosząc się do tej kwestii podkreślił, że jeśli kredyty z Unii Europejskiej są dobrze wydane, na rozwój kraju, to podnoszą poziom życia obywateli i przyczyniają się do dobrobytu, jeśli natomiast są skonsumowane, czy źle wydawane na inwestycje, to skutek ich zaciągnięcia jest negatywny. Jak zaznaczył parlamentarzysta Polskiego Stronnictwa Ludowego – wprawdzie pieniądze z KPO są również częściowo kredytem, ale jeśli szybko trafią do gospodarki i zainicjują inwestycje, to przyczynią się do rozwoju państwa. Poseł uważa, że pieniądze z KPO powinny trafić do Polski jak najszybciej.
– Te fundusze są nam potrzebne, przyniosą wzmocnienie gospodarki, podniosą wartość złotówki – stwierdził Czesław Siekierski.
Zastrzegł jednak, że unijne warunki, co do ich przyznania, powinny być spełnione. Parlamentarzysta przyznał, że na opóźnienie KPO mogły wpłynąć przeciągające się procedury, ale – jak zaznaczył – Polska dla Unii Europejskiej jest krajem ważnym.
– Unia nie żąda od nas rzeczy niemożliwych. Są pewne obszary spraw, które uzgodniliśmy, również traktatami, a które powinniśmy realizować zgodnie z ustaleniami, w ramach wspólnoty unijnej. Reformę wymiaru sprawiedliwości mogliśmy także przeprowadzić tak, by nie budzić zastrzeżeń – powiedział poseł.
Małgorzata Marenin z Nowej Lewicy, odnosząc się do słów wicewojewody świętokrzyskiego Rafała Nowaka, że pieniądze z KPO wpłyną do Polski, a następnie poprawią gospodarkę i poziom życia społeczeństwa stwierdziła, że jest to typowy przekaz partyjny. Przyznała, że Lewica chce, by Polska otrzymała te pieniądze, ale – jak zastrzegła – powinny one trafić przede wszystkim do samorządów.
– To samorządowcy są najbliżej ludzi, wysłuchują ich problemów, ich potrzeb – powiedziała.
Małgorzata Marenin stwierdziła też, że obecny rząd przez wiele lat psuł państwo, a obecna sytuacja związana z opóźnieniem KPO nie jest winą opozycji, lecz Zjednoczonej Prawicy.
– Udajecie, że reformujecie państwo i wymiar sprawiedliwości, by dostać te pieniądze, leżycie przed unią plackiem, żebrząc – mówiła działaczka Nowej Lewicy.