Felieton Michała Karnowskiego, publicysty tygodnika Sieci i portalu wPolityce.pl.
„PiS traci władzę” – pierwsza strona gazety ekonomicznej, ceniącej ponoć powagę – już rozstrzyga. Przeraziłem się: czy ja, dziennikarz i komentator polityczny, przegapiłem jakieś wybory?!
Redakcja przywołanej gazety używa w nagłówku czasu teraźniejszego, pisze o stracie władzy! Jednak bliższa lektura oczyszcza krajobraz. To nie wybory, ale sondaże, w rozmaitych wariantach, układach list, które się może wydarzą, a może nie.
Media mają prawo oczywiście budować różne scenariusze, ale wolałbym, by nie kreowały rzeczywistości. Wszelkie sondaże i analizy mają sens, jeśli poprzedzone są sformułowaniem „gdyby wybory odbyły się dzisiaj” – bo jutro już wszystko może wyglądać inaczej. Jednak dla mediów związanych z polską opozycją owo prognozowanie widocznej już rzekomo za zakrętem klęski Prawa i Sprawiedliwości jest zajęciem, bez którego nie mogą funkcjonować. Ta zabawa zaczęła się tuż po wyborach w roku 2015. Dziennikarze i eksperci popełnili także sporo książek ze słynnym „Koniec PiS-u” w tytułach. To się oczywiście też kiedyś pewnie zdarzy, bo mamy w Polsce żywą, prawdziwą demokrację. Możliwość zmiany władzy jest jej fundamentem. Chociaż za czasów PO-PSL wmawiano Polakom, że „nie ma alternatywy dla Tuska”, a on sam uwierzył, że nie ma z kim przegrać. Z kolei Andrzej Duda był podobno prezydentem z przypadku, miał wygrać tylko dzięki gorszej dyspozycji Bronisława Komorowskiego i to się nigdy miało nie powtórzyć. Żaden sondaż w czasie pierwszej kadencji nie dawał mu szans. W rzeczywistości wygrał – i to pomimo zmiany kandydata opozycji w trakcie wyborczego maratonu. Przypomnijmy, że w II turze w województwie świętokrzyskim uzyskał ponad 64 proc. głosów. W nieco wcześniejszych wyborach parlamentarny w roku 2019 PiS uzyskał ponad 55 proc. głosów w okręgu kieleckim.
Jak byłoby teraz?
Niestabilne otoczenie w jakim funkcjonuje Polska – najpierw pandemia, następnie wojna, a teraz nadchodzący światowy kryzys – utrudnia prognozowanie. Eksperci zgadzają się, że zdecydują sprawy związane z bezpieczeństwem państwa, wojną za wschodnią granicą oraz kwestie jakości życia Polaków. Rząd zapowiada, że obie kwestie będą dla niego równie ważne, że nie pozwoli, by pilnując spraw wojskowych i politycznych, zgubił z oczu kłopoty zwykłych Polaków. Kolejne tarcze antykryzysowe oraz uruchamiana właśnie pomoc dla kredytobiorców i rolników można uznać za wiarygodne potwierdzenie tego kierunku.
Co ciekawe, choć ataki ze strony głównej formacji opozycyjnej jaką jest Platforma Obywatelska przybierają coraz bardziej populistyczny charakter, rozbijają się o brak wiarygodności tej formacji i jej lidera. Jak wierzyć, że on polepszyłby los zwykłych ludzi, kiedy za jego rządów emerytury, renty i pensje stały w miejscu, nie było mowy o programach prorodzinnych? Jak połączyć zapowiedzi lepszej od pisowskiej wrażliwości społecznej, kiedy zza zaplecza wychyla się Leszek Balcerowicz i jego następcy? Jak łatwo jest uderzać w rząd inflacją, za którą odpowiada Putin. Przecież jemu właśnie o to chodzi, o zmęczenie społeczeństw, o destabilizację.
Także w sprawach obronności opozycja platformerska ma dość słabe karty w ręku. Za dużo jednostek wojskowych zlikwidowała, by dziś jej głos się liczył.
Sondaże dają obozowi premiera Jarosława Kaczyńskiego stabilne poparcie około 40 proc. badanych, którzy wiedzą już, jak będą głosować. To mocny punkt wyjścia do walki o kolejną kadencję. Ale warto pamiętać, że rządzący, w odróżnieniu od opozycji, nie prowadzą dziś żadnej kampanii, bo czas jest nadzwyczajny i po prostu nie ma na to czasu. Zresztą środowiska konserwatywne zawsze zyskują tuż przed wyborami. Opozycja, mająca większość zasobów w wielkich miastach, łatwiej się mobilizuje, buduje wrażenie siły. Często tylko wrażenie. Wyborcy Zjednoczonej Prawicy są bardziej rozproszeni w całej Polsce, zwykle ciężko pracują, mniej mają czasu na politykowanie, wiece, marsze. Mniej ich widać, ale to nie znaczy, że jest ich mniej.
Biorąc to wszystko pod uwagę, na miejscu mediów związanych z opozycją nie dzieliłbym jeszcze skóry na pisowskim niedźwiedziu. To naprawdę różnie może się potoczyć, a obóz rządzący ma duże szanse na reelekcję.
A GDYBY WYBORY BYŁY DZISIAJ? – posłuchaj felietonu Michała Karnowskiego: