W kulturze ludowej nie było postaci tak żarliwie czczonej jak Matka Boża. Przejawem trwającego do dziś kultu Maryi są nabożeństwa majowe, lecz także kilkadziesiąt eksponowanych w kościołach Kielecczyzny przedstawień Marii Panny uznanych za cudowne. Pięćdziesiąt z nich opisał Marcin Sołtys, prezes Koła Przewodników Świętokrzyskich PTTK „Bartek”.
Maryja ze szczególną troską opiekowała się ludźmi, ponieważ jak nikt inny rozumiała ich bolączki. Sama doświadczyła trudów życia na wsi, dla ludu była zatem najlepszą pośredniczką w kontaktach z Bogiem. Maj, najpiękniejszy miesiąc w roku, wierni poświęcili Matce Boskiej, do dziś zwany jest „miesiącem maryjnym”. Każdego dnia maja, po zakończeniu prac w gospodarstwie, przy ukwieconych kapliczkach przydrożnych spotykała się miejscowa ludność wiejska, aby wspólnie odmówić „Litanię Loretańską” i odśpiewać pieśni maryjne.
Chwalcie łąki umajone
Na świętokrzyskich wsiach, tradycja nabożeństw majowych nadal jest kultywowana. Pięknie opowiada o niej Anna Skucińska z zespołu folklorystycznego Drochowianie.
– Ze śpiewem na ustach, w każdy majowy dzień mieszkańcy Drochowa Dolnego podążają pod kapliczkę usytuowaną na skrzyżowaniu dróg, które ciągną się hen od Dębski Woli, Chomentowa, Chmielowic i Obic, aby tam właśnie oddać pokłon Najświętszej Panience. Część uczestniczek wspomina dziś, jak siedząc na ganeczku słychać było rechotanie żab w pobliskich stawach, a matula, obmywając ręce po obrządku, wołała: „Córko nasłuchujże, czy dziewuchy i kobity już nie zaczęły śpiewać Litani Loretański, bo pora na majówkę”. Dziś wszyscy, których serce aż drży od wspomnień z lat dziecięcych i młodzieńczych, gdy zbliża się godzina dziewiętnasta śpieszą na spotkanie, aby tam przy dźwiękach tradycyjnych pieśni maryjnych takich jak: „Najświętsza Panno Gidelska”, „Chwalcie łąki umajone”, „Do Ciebie Matko Szafarko Łask”, „Panience na dobranoc”, ukoić smutki, wyznać radość i oddać dziękczynienie Matce Bożej. Często śpiew odbywa się przy przymrużonych oczach, szczególnie u starszych uczestniczek, które wspomnieniami wracają do chwil młodości, kiedy to z rozrzewnieniem śpiewając pieśni, rozglądały się na prawo i lewo, czy czasem jakiesi tam kawalery nie ido w ich strone, cy to łod Chomentowa, cy Demski Woli. A jak jakiś sie pokazoł, łojjj, wtedy to nuty wyciągały wysoko, żeby je było słychać.
Zdjęcie przydrożnej kapliczki autorstwa Pawła Pierścińskiego / źródło: Muzeum Wsi Kieleckiej
Królowo Polski
Główną częścią nabożeństw majowych jest „Litania Loterańska”, która napisana została w XII wieku we Francji. Tworzą ją wezwania sławiące Maryję, tekst modlitwy zatwierdził w 1587 roku papież Sykstus V. Ponieważ modlący często ubogacali Litanię autorskimi wezwaniami, w 1631 roku Święta Kongregacja Obrzędów wprowadziła zapis, który narzuca uzyskanie zgody Kościoła na wprowadzenie zmian w treści litanii. W Polsce, w okresie międzywojennym, za zgodą Piusa XI dołączono wezwanie „Królowo Polski”.
Pierwsze nabożeństwo majowe w naszym kraju odprawili jezuici w Tarnopolu w 1838 roku. W 1850 roku ks. Karol Antoniewicz wydał zbiór siedemnastu pieśni maryjnych „Wianeczek majowy”, w którym znalazła się między innymi znana do dziś pieśń „Chwalcie łąki umajone”.
Panteon Madonn Świętokrzyskich
Równo dwa lata temu, w maju, znany przewodnik świętokrzyski Marcin Sołtys zaczął na profilu FB prezentować uznane za „cudowne” wizerunki Matki Bożej pochodzące z województwa świętokrzyskiego. Pomysł, aby w trudnym czasie pandemii koronawirusa, gdy udział w nabożeństwach majowych nie był możliwy, prezentować „w sieci” wizerunki Matki Bożej i w oparciu o archiwalne źródła pokazywać ich historię, okazał się strzałem w dziesiątkę. Każdego dnia w cyklu „Majówki z Madonnami Świętokrzyskimi” prezentowany był inny obraz lub rzeźba.
– Posty spotkały się z fantastycznymi recenzjami, także mieszkańców z innych regionów Polski. W wielu przypadkach okazało się, że historia obrazów i rzeźb znana jest tylko w lokalnych społecznościach, lub też została zapomniana. To zainspirowało mnie do stworzenia kompletnego opracowania zatytułowanego „Madonny Świętokrzyskie” – mówi Marcin Sołtys.
Opracowanie Marcina Sołtysa to zbiór 50 wizerunków (obrazów lub rzeźb) Matki Bożej z obszarów diecezji: kieleckiej, radomskiej i sandomierskiej.
– Nie są to wszystkie wizerunki Madonn, które w naszym regionie można znaleźć, ale poza tymi najbardziej uznanymi, w opracowaniu znalazło się kilka perełek, o których mało kto słyszał – mówi autor.
Matka Boska Pocieszenia w Sanktuarium Matki Boskiej Bogoryjskiej / autor: Marcin Sołtys
Matka Boża Pocieszenia – Bogoryjska
W panteonie Madonn Świętokrzyskich znalazło się przedstawienie Matki Bożej Pocieszenia – Bogoryjskiej. Namalowany na desce w 1626 roku przez krakowskiego malarza Jana Sochera obraz przedstawia Maryję z Dzieciątkiem Jezus na lewym ramieniu.
– Już w 1646 roku za przyczyną Matki Bożej znane były pierwsze cuda. Zakonnicy spisali kilkaset przypadków. O doświadczanych łaskach świadczyły też liczne wota, które umieszczano w gablotach przy obrazie. Najwięcej opisów pochodzi z XVII i XVIII w., w kolejnych wiekach jest ich mniej lub też nie były systematycznie spisywane. Zauważyć też można osłabienie kultu, które być spowodowane było odejściem zakonu kanoników regularnych – mówi Marcin Sołtys.
W księdze cudów, którą prowadzili zakonnicy bogoryjscy zanotowano między innymi: „Anno 1646. Krzysztof Kowalski w mieście Bogoriey we trzech lat będący wpadł w studnię i utonął. Znaleziony przed zajściem słońca martwy, przeniesiony do kościoła y ofiarowany do obrazu Najś. Panny, wpuł Litanicy na Słowa Slus Infimorum kichnął a podziwieniem ludzi żywym został y do tego czasu żyje. Anno 1660. (…) Dziecię Panicy Anny Dunikowskiey z Iwanisk przez lat siedem bielmem oczy tając zarażone nie widziało nic, za ofiarowaniem onego do obrazu tutecznego zaraz przeyzrzało. (….) Miracki Mieszczanin Bogoryjski, ciężką będąc złożony chorobą, w której umarł o północy, y do dnia leżał, w dzień z rana żona tego z dziećmi poszła do kościoła Litanią najęła do Najśw. Panny po skączoney Litaniey do domu powróciwszy się, Zdrowego męża zastała i żył potem lat kilkanaście”.
Obraz Marki Bożej Wychowawczyni w parafia pw. Nawiedzenia NMP w Czarnej / źródło: Diecezja Radomska
Matka Boża Wychowawczyni z Czarnej
Historia kultu Matki Bożej Wychowawczyni sięga przełomu wieku XVI i XVII. Według lokalnych podań, pracującym w lesie nieopodal osady smolarzom i rudnikom na krzewie jałowca ukazała się Maryja.
– Miejsce to upamiętniono kapliczką, w której umieszczono namalowany na płótnie na wzór rzymskiego Salus Populi Romani XVII-wieczny Obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem. Od tego czasu miejsce to zyskało miano słynącego łaskami, co przyciągało coraz większe rzesze pielgrzymów. W latach 70- tych XVIII w. Izabela Małachowska z Humieckich, ufundowała murowany kościół i tam przeniesiono cudowny wizerunek – mówi Marcin Sołtys.
Kult Matki Bożej Wychowawczyni sprawił, że w 1930 roku wzniesiono z ciosów piaskowca jeszcze większą świątynię i kościół został konsekrowany. W latach 70. XX wieku opiekę nad kościołem objęli księża Pallotyni. Podczas wizyty w Polsce (4 czerwca 1991 roku) Jan Paweł II pobłogosławił korony, którymi ozdobiono wizerunek Matki Bożej Wychowawczyni z Czarnej.
Matka Boża Dzierzgowska – Płacząca
Obraz Matki Bożej Dzierzgowskiej został namalowany na desce lipowej przez nieznanego artystę w połowie XVI w. Do Dzierzgowa przywiózł go Jan Stanisław Myszkowski, dowódca chorągwi Krakowskiej. Ocalił go przed zniszczeniem podczas wyprawy i bitwy pod Beresteczkiem. Za cudowny uznano, gdy 22 lipca 1664 roku z oczu Maryi popłynęły łzy. Stało się to przy wielu świadkach. Ówczesny ks. Jan Dubrawski i ks. wikariusz Tomasz Łydzborski płynące łzy Madonny ocierali puryfikaterzem.
– Zdarzenie to zbadała również powołana przez biskupa krakowskiego Andrzeja III Trzebnickiego specjalna komisja, która orzekła, że zjawisko ma charakter nadprzyrodzony i nie da się go wytłumaczyć siłami natury. 26 lipca 1664 roku w czasie uroczystej sumy zjawisko to zakończyło się – mówi przewodnik.
W wydanym w 1698 r. historycznym dziele „Annalium Poloniae, Climacter III”, Wespazjan Kochowski zapisał: „We wsi Dzierzgowie, należącej do prepozytury krakowskiej (…) znajduje się obraz NMP. Obraz ten, podczas wielkiego zgromadzenia ludzi, którzy przybyli na nabożeństwo dnia 26 lipca, wylewał łzy jak perły (…). Gdy dotarła ta wiadomość do Biskupa Krakowskiego, wysłał on natychmiast Komisję, która po dokładnym zbadaniu zjawiska i wzięciu pod uwagę wszystkich okoliczności, orzekła, że zjawisko łez wykracza poza normalny bieg i siły natury, że jest sprawione bezpośrednią interwencją Bożą”. To wydarzenie rozpoczęło kult Matki Bożej Płaczącej, obraz ozdabiały wota będące dziękczynieniem za okazane łaski: „sześć nitek pereł, jedna tabliczka złota z oczami, krzyżyk srebrny, cztery złote łańcuszki, jedenaście kubków srebrnych, trzynaście większych i dziewiętnaście mniejszych nici prawdziwych korali”. W 1794 roku wojska rosyjskie ograbiły kościół z wszelkich kosztowności, skradziono także wota.
Matka Boża Różańcowa z Klimontowa
W kościele podominikańskiego zespołu klasztornego znajduje się pochodzący z XVI wieku namalowany na blasze, cudowny obraz Matki Bożej Różańcowej z Dzieciątkiem, zdobi go srebrna sukienka. Do Klimontowa z Moskwy przywiózł go Jerzy Ossoliński i podarował Bractwu Różańca Świętego. Ks. Wawrzyniec Kukliński opisał w kronikach taki oto przypadek:
„Po śmierci Jerzego Ossolińskiego obraz Matki Boskiej z kościoła do jednego z ołtarzy na korytarzu przeniesiono. Za rządów austryackich cały klasztor przemieniono na lazaret wojskowy, w którym choroba epidemiczna do tego stopnia się rozszerzyła, że trupy codziennie turami do jednego dołu wywożono. Jeden z żołnierzy, imieniem Albert, chorobą rażony, i do lazaretu obok ołtarza M. B. Różańcowej prowadzony, pomimo przeszkadzania służby lazaretowej, padł na kolana przed tym obrazem, i z płaczem rzewnym prosił Matkę Boską o zdrowie. „Matko Boża, mówił on, mam zgrzybiałych rodziców, i braci małych, którzy opieki mej potrzebują, ulituj się nade mną!”. W tej chwili uczuł się zdrowszym, więc nie do sali epidemicznej, ale do mieszkania lekarza zaprowadzony, przed którym doznany cud opowiedział. Wieść o tym cudzie szybko rozbiegła się po całym lazarecie. Kilkuset chorych żołnierzy zażądało odprawienia nabożeństwa przed tym ołtarzem na ich intencyą. Stało się zadość ich życzeniu i od tego momentu żaden już nie umarł. Obraz ten przeto na rozkaz władzy wojskowej, z wielką okazałością i nabożeństwem do kościoła wprowadzony, i na dawniejszym ołtarzu umieszczony został”.
Madonna Łokietkowa na ołtarzu bazyliki Narodzenia NMP w Wiślicy / autor: Marcin Sołtys
Madonna Łokietkowa – Uśmiechnięta z Wiślicy
W centralnym miejscu prezbiterium Kolegiaty p.w. Narodzenia NMP znajduje się cudowna rzeźba Madonny Łokietkowej, zwanej również Panią Wiślicką czy też Matką Bożą Uśmiechniętą.
– Wczesnogotycka płaskorzeźba uśmiechniętej Madonny z Dzieciątkiem pochodzi z około 1300 r. i została wykonana w piaskowcu przez nieznanego artystę. Maryja ubrana jest w suknię i płaszcz, na lewym ramieniu trzyma uśmiechnięte Dzieciątko Jezus, które prawą rączkę podnosi w geście błogosławieństwa, natomiast na lewej trzyma jabłko – symbol władzy królewskiej. Według tradycji w I połowie XI wieku figurkę z Węgier przywiózł pochodzący z Opatowca eremita Andrzej Świerad, jednak kronikarz Jan Długosz podaje, że rzeźba powstała pod koniec XIII wieku – wyjaśnia Marcin Sołtys.
Legenda głosi, że podczas walk o tron polski w krypcie kościoła wiślickiego ukrywał się Władysław Łokietek. Według relacji księdza Jana Wiśniewskiego, „mając tam posąg Najświętszej Panny piastującej Dziecię Jezus wyrobiony pierwotnie z kamienia, od którego to wizerunku doznawał w swych utrapieniach łask, pociech i zachęty do pokonania wroga”, książę przed posągiem spędzał całe godziny pogrążony w modlitwie, prosząc o pomoc dla narodu. Pewnego dnia we śnie Maryja przemówiła do niego: „Władysławie, wstań, idź, a zwyciężysz”. Przed cudowną figurą Madonny klęczeli też król Kazimierz Wielki, król Władysław Jagiełło i królowa Jadwiga, kolejni Jagiellonowie, a także św. Kazimierz z braćmi.
17 lipca 1966 roku prymas Polski kardynał Stefan Wyszyński z kardynałem Karolem Wojtyłą oraz biskupem kieleckim ks. Janem Jaroszewiczem dokonali uroczystej koronacji płaskorzeźby. W uroczystości brało udział 36 biskupów, ponad 400 kapłanów i około 40 tys. wiernych. To przedstawienie Madonny należy do ulubionych Marcina Sołtysa.
– Rzadko można zobaczyć uśmiechniętą Madonnę – mówi.
W opowieść o 50 cudownych wizerunkach „Madonn Świętokrzyskich” wpleciona jest bogata historia Kielecczyzny. Marcin Sołtys planuje wkrótce opublikować swoją pracę.
***
W modlitwach ludzi Jezus postrzegany jest jako surowy sędzia, który jednakże daje swojej Matce możliwość obdarowania grzeszników łaską, a ona szczodrze z niej korzysta. Orędowniczka, Pośredniczka i Pocieszycielka zawładnęła sercem katolików na wieki. Współczesnym – zagonionym i zagubionym – nadal ofiarowuje „zapasowe kluczyki” i „ratunkowe przejścia”, aby ułatwić im wejście do nieba. Tak jak opisuje to ks. Jan Twardowski:
Którędy do Ciebie
czy tylko przez oficjalną bramę
za świętymi bez przerwy
w sztywnych kołnierzykach
niosącymi przymusowy papier z pieczątką
może od innej strony
na przełaj
trochę naokoło
od tyłu
poprzez ciekawą wszystkiego rozpacz
poprzez poczekalnię II i III klasy
z biletem w inną stronę
bez wiary tylko z dobrocią jak na gapę
przez ratunkowe przejścia na wszelki wypadek
z zapasowym kluczem od Matki Boskiej
przez wszystkie małe furtki zielone otwierane z haczyka…”