To była pierwsza decyzja nowego wicepremiera: minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak zapowiedział podpisanie nowej umowy na dostawę dla Wojska Polskiego przenośnych, sprawdzonych w boju na Ukrainie, przeciwlotniczych zestawów Piorun. Jak przypomniało Radio Kielce, powstają one w Mesko S.A. w Skarżysku-Kamiennej, w zakładzie z już niemal 100-letnią tradycją, dziś wchodzącym w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Spójrzmy na dostępne publicznie informacje o produkcji Piorunów. Na stopie pokojowej dostarczano ok. 300 pocisków rocznie, w tym roku ma to być 600 rakiet, a w następnych możliwości produkcyjne zakładu mają wynieść tysiąc Piorunów na rok. Tysiąc! Potrzebuje ich polska armia, kupili je Amerykanie, cenią walczący Ukraińcy.
To drobny wycinek zasadniczej zmiany w podejściu do spraw wojskowych, której jesteśmy świadkami. Wszędzie wokół nas rosną budżety obronne, każdy kraj – nawet Szwecja i Finlandia – chce do NATO, rośnie prestiż społeczny służby wojskowej. Rosyjska agresja na Ukrainie, tak brutalna, okrutna, cyniczna, przyznała niestety rację tym środowiskom i siłom politycznym, które nie dały się zwieść infantylnej bajce o końcu historii, świecie bez wojen, zbędności wydatków zbrojeniowych.
A przecież jeszcze tuż przed 24 lutego tego roku (dniem rozpoczęcia moskiewskiego najazdu), niektórzy polscy politycy krytykowali rozwijany przez rządy Zjednoczonej Prawicy program skokowego zwiększenia wydatków na obronność. Z konferencji, na której prezentowano projekt przełomowej Ustawy o Obronie Ojczyzny wykrojono kadr kłamliwie sugerujący, że ktoś przysnął i zrobiono z tego właśnie elementu kilkudniową medialną awanturę.
Dziś widać jak potrzebna to była ustawa. Jej inicjatorem był wicepremier ds. bezpieczeństwa, szef Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, przygotował ją jeszcze przed wojną. Przewiduje ona zwiększenie budżetu na obronność – do co najmniej 3 proc. PKB już w roku 2023, zwiększenie liczebności Wojska Polskiego. Docelowo mamy mieć 250 tys. żołnierzy wojskach operacyjnych, 50 tys. w WOT. Co najważniejsze, system szkoleń ma zapewnić odpowiednio dużą rezerwę przeszkolonych wojskowo obywateli. Bo dzisiaj wygląda to kiepsko. Niedawno sam uczestniczyłem w spotkaniu, na którym oficer wojska zapytał grupę trzydziesto i czterdziestolatków, kto z nas jest przeszkolony wojskowo. Jedna osoba podniosła rękę.
– No właśnie, a to wy, wasza grupa wiekowa, powinniście stanowić trzon rezerwy – smutno skomentował oficer.
Teraz ma się to zmienić. Sprawy przyspieszają, wnioski są wyciągane. Wyszkolony rezerwista ma wielką wartość. Czołgi wciąż mają ogromne znaczenie. Nadal kluczowa jest rola artylerii. Płyną ogromne zamówienia, na wspomniane już Pioruny, ale też czołgi, samoloty, systemy rakietowe. Odtwarzane są dywizje zlikwidowane za rządów PO-PSL. Przyjęto założenie, że broniony ma być każdy metr polskiej ziemi.
Czy nas na to stać? Nie jest tajemnicą, że część tych wydatków finansujemy z pożyczonych pieniędzy. W wywiadzie dla TVP Jarosław Kaczyński odpowiedział pytaniem: „Lepiej być nawet zadłużonym czy okupowanym?”.
Wymaga to wszystko wielkiego wysiłku, przełamywania potężnych oporów. Czy odejście Jarosława Kaczyńskiego z rządu i zastąpienie go na stanowisku wicepremiera odpowiedzialnego za kwestie bezpieczeństwa przez szefa MON Mariusza Błaszczaka coś zmieni? Zmniejszy dynamikę realizacji programu wzmacniania polskiej siły? Nie powinno. Wsparcie polityczne będzie nadal zapewnione przez prezesa Kaczyńskiego, a minister Błaszczak był wcześniej głównym realizatorem tego zadania i udowodnił swoją sprawność, zdolność rozstrzygania trudnych spraw.
Cel jest jasny i dziś chyba mało przez kogo kwestionowany: Polska ma być tak silna, by atak na nią był uważany za zbyt kosztowny, nieopłacalny. I nie tylko dlatego, że stoi za nią NATO, ale także ze względu na samodzielną siłę. To istota planu, który jest dziś realizowany. Tragiczne sceny, które każdego dni widzimy w relacjach z Ukrainy, musimy odczytywać także jako alarm dla Polski. Tym bardziej, że reżim Putina jasno wskazuje kolejne cele: państwa bałtyckie i Polskę. Tych gróźb nie możemy zlekceważyć, kolejne pokolenia by nam nie wybaczyły.
SIŁA ODSTRASZANIA – posłuchaj felietonu Michała Karnowskiego: