Ukraina i Mołdawia uzyskały status kandydatów do Unii Europejskiej. Ma to być wzmocnienie tych krajów w obliczu rosyjskiej agresji. Czy rzeczywiście, jak mówi szefowa Komisji Europejskiej, ta decyzja oznacza, że Europa jest zjednoczona i silna wobec zagrożeń? Na ten temat dyskutowali goście Studia Politycznego Radia Kielce.
Zdaniem senatora Krzysztofa Słonia, decyzje Rady Europejskiej oznaczają gest solidarności wobec Ukrainy i Mołdawii, ale jednocześnie pokazują agresorowi, czyli Rosji, że Wspólnota jest zjednoczona w obliczu toczącej się wojny, dają również Ukraińcom siłę, by walczyć. Ważną rolę dyplomatyczną w umocnieniu Ukrainy w dążeniu do Unii Europejskiej odegrała Polska – zaznaczył parlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości.
– To są kilometry przejechane przez polskich polityków po państwach unijnych. To jest jasny i czytelny sygnał, że Ukraina broni wartości europejskich i broni naszych wolności, bo Ukraińcy walczą o swój kraj, ale też bronią naszych granic. Natomiast wciąż nie dla wszystkich jest jasne, że walczą także o wolność Unii Europejskiej – powiedział. Senator dodał, że nasze deklaracje nie są tylko w warstwie słownej, dajemy dowód, że kraje europejskie gotowe są wspierać ten kraj jako kandydata do Wspólnoty. Z kolei gest wobec Mołdawii oznacza, że Europa chce dać odpór Rosji, włączając w swoje struktury kolejne państwa – stwierdził senator i dodał, że w tej chwili bardziej skomplikowana jest sytuacja innych krajów, na przykład bałkańskich, które starają się o akcesję.
Dawid Lewicki z Konfederacji stwierdził, że decyzje Rady Europejskiej mają wyłącznie symboliczny wymiar, tym bardziej, że Wspólnota nie jest sojuszem militarnym, nie ma nawet jednego żołnierza, który mógłby bronić jej krajów po napaści. – Unia Europejska nie jest jednolita. Widzimy w obliczu trwającego konfliktu, jaką politykę prowadzą Francja, Niemcy, czy Węgry, trudno więc mówić o jednolitości Unii Europejskiej – powiedział. Przypominając tezę Jarosława Kaczyńskiego, że powinna być utworzona jedna, silna, europejska armia Dawid Lewicki stwierdził, że nie jest to możliwe ze względu na sprzeczne interesy państw członkowskich. Polityk Konfederacji zaznaczył, że jest zwolennikiem silnej armii, ale polskiej. Odnosząc się do kwestii poparcia Ukrainy, jako kandydata do Unii Europejskiej stwierdził, że status kandydata niewiele daje, czego przykładem jest starająca się od 1990 roku o członkostwo Turcja, blokowana przez Niemcy. – Nie wiadomo też – podkreślił – czy Ukraina po zakończeniu wojny pozostanie w obecnych swoich granicach. Z kolei Mołdawia jest tak małym państwem, że w przypadku zbrojnej napaści byłaby zajęta w całości, w krótkim czasie – dodał.
Według Krzysztofa Sławińskiego z Platformy Obywatelskiej, w tej chwili optyka rozszerzenia Unii Europejskiej skoncentrowana jest na Bałkanach Zachodnich i Ukrainie. Im więcej krajów będzie we Wspólnocie, tym ona będzie bogatsza, choćby swoją różnorodnością, tym większą siłę gospodarczą i społeczną będzie stanowić na arenie międzynarodowej – powiedział polityk PO. Jak stwierdził, musimy sobie jednak zdawać sprawę, że hurraoptymizm dotyczący kandydatury Ukrainy i Mołdawii przedłuży się w czasie, nie będzie szybkich rozstrzygnięć. W Mołdawii szerzy się korupcja, są problemy z prawem, kraj jest biedny i mimo wdrażania reform wciąż nie ma uregulowanej granicy. Ukraina natomiast, mimo, że jest spichlerzem Europy i Afryki, że ma ogromny potencjał gospodarczy, wobec toczącej się wojny ma bardzo skomplikowaną sytuację – zaznaczył. Krzysztof Sławiński stwierdził również, że dołączanie do Wspólnoty kolejnych państw będzie oznaczało jej federalizację, a trudno sobie wyobrazić, by w tak ogromnym tworze politycznym wszyscy jego członkowie mówili jednym głosem.
Filip Strząbała z Nowej Lewicy powiedział, że decyzja Rady Europejskiej o nadaniu Ukrainie statusu kandydata do Wspólnoty jest historyczna, jest zwieńczeniem tego, co wydarzyło się w 2013 i 2014 roku na Majdanie, kiedy Ukraińcy zaprotestowali przeciwko niepodpisaniu przez Wiktora Janukowycza umowy stowarzyszeniowej. Ale – jak zaznaczył – konieczny jest realizm. Przed Ukrainą i przed Mołdawią jeszcze długa droga, by stać się członkiem Unii Europejskiej. Przede wszystkim potrzebne są zmiany w prawie tych krajów, walka z korupcją, zmiany w systemie sądownictwa – dodał. Filip Strząbała podkreślił, że aspiracje europejskie Ukrainy przyśpieszyła wojna i agresja Rosji.
Zdaniem Czesława Siekierskiego, Ukraina otrzymała status kandydata do Unii w szczególnym czasie, czasie wojny. Gest unijnych krajów jest wobec tego wymowny: jesteśmy z wami, wstępujcie do Wspólnoty. To gest zarówno polityczny, jak i moralny, zaznaczył poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego i dodał, że jest on ważny także dla Polski, dla jej bezpieczeństwa, ale też dla bezpieczeństwa unijnych granic. Konsekwencją tego gestu będzie pomoc dla Ukrainy – powiedział. Parlamentarzysta zaznaczył jednak, że negocjacje akcesyjne będą trwały latami, ponieważ kryteria kopenhaskie są wymagające, dotyczą przede wszystkim uregulowania kwestii prawnych, granicznych, likwidacji korupcji. Jak dodał – istotny jest także fakt otwarcia Unii Europejskiej na gospodarkę Ukrainy.