Jak wynika z analiz policji, wspólnym mianownikiem oszustw przez telefon są pieniądze i czas. Przestępcy wywierają presję na rozmówcach, tak aby nie mieli czasu na zastanowienie się i podjęcie racjonalnej decyzji. Mogą udawać pracownika banku, policjanta, prokuratora, klienta czy wnuczka. Mogą być każdym, komu potencjalnie powinniśmy zaufać.
Na policjanta
O tym jak łatwo paść ofiarą oszustwa w kwietniu przekonał się 72-letni mieszkaniec powiatu starachowickiego, który uwierzył fałszywemu policjantowi i stracił 230 tys. zł. Do seniora zadzwonił nieznany mężczyzna, mówiąc, że rozpracowuje grupę oszustów internetowych, którzy chcą zaatakować konto bankowe starszego pana. Polecił, aby ten zrobił kilka przelewów na wskazane konto. Senior mu zaufał i postępował zgodnie ze wskazówkami. Wykonał kilka przelewów, po czym kontakt z nieznajomym mężczyzną się urwał. Mieszkaniec powiatu starachowickiego sprawdził stan konta i okazało się, że stracił swoje oszczędności.
Na pracownika banku
Kilka miesięcy później 36-letnia mieszkanka powiatu staszowskiego odebrała telefon od mężczyzny, podającego się za pracownika banku. Kobieta uwierzyła w przedstawioną przez niego historię. Powiedział, że ktoś próbuje włamać się na jej konto. Aby się przed tym uchronić wykonywała jego polecenia. W związku z tym ściągnęła aplikację, którą kontrolowali przestępcy. Tam wprowadziła swoje dane, dzięki czemu oszuści poznali loginy i hasła do jej konta. To umożliwiło im wykonanie kilku transakcji.
W międzyczasie mieszkanka powiatu staszowskiego zauważyła, że na jej telefon próbuje dodzwonić się pracownik banku, w którym posiada konto. Kobieta oddzwoniła na jego numer z drugiego telefonu. Wówczas dowiedziała się, że ma zablokowane konto. Poproszono ją także o przyjście do placówki.
Oszust czekający na drugiej linii również powiedział o zablokowaniu konta, dodał, że sprawdzi, co się stało i rozłączył się. Po chwili oddzwonił i poprosił, by spróbowała odblokować konto. Kobieta oznajmiła, że idzie do banku, a oszust powiedział, że przełącza rozmowę do policjantki, która miała uwiarygodnić jego historię. Gdy kobieta doszła do banku, dowiedziała się, że jej konto zostało zablokowane z uwagi na podejrzane transakcje. Ostatecznie z jej konta zniknęło 160 tys. zł.
Nie poddaj się presji
Są jednak osoby, które przechytrzyły oszustów i chcą, aby ich historie motywowały innych do podjęcia właściwych działań w sytuacji, gdy odbierzemy podejrzany telefon. Zalicza się do nich pani Kazimiera z Pińczowa.
W 2018 roku zadzwonił do niej mężczyzna, podszywając się pod jej syna. Poinformował, że spowodował wypadek, w którym poszkodowane zostały trzy osoby. W pewnym momencie przekazał telefon drugiej osobie, która podawała się za policjanta. Fałszywy funkcjonariusz powiedział kobiecie, że pomoże swojemu dziecku, gdy zapłaci kilkadziesiąt tysięcy złotych. Według wskazówek, kobieta miała pójść do banku, wypłacić pieniądze i następnie przekazać je w umówionym miejscu.
Pani Kazimiera zorientowała się, że ma do czynienia z oszustami, postanowiła zgłosić sprawę policji. Udawała, że wierzy w zmyśloną historię, w związku z tym poszła do banku i wypłaciła niewielką sumę pieniędzy. Następnie poszła do najbliższego komisariatu policji i omówiła z prawdziwymi funkcjonariuszami plan działania.
– Kazali mi iść do domu, więc poszłam. Policjanci przyjechali i ustawili się obok bloku. Gdy oszust zadzwonił i zapytał, czy mam już pieniądze, potwierdziłam. Umówiliśmy się, że odbierze je przed klatką. Wzięłam kopertę i wyszłam do niego. Gdy podszedł, został zatrzymany przez policję. Był to bardzo młody człowiek, co mnie bardzo zaskoczyło – relacjonuje.
Zachowaj zdrowy rozsądek
Kolejna historia dotyczy pani Barbary z powiatu koneckiego. Do niej także w 2018 roku zadzwonił mężczyzna, podający się za policjanta i poinformował, że jej syn spowodował poważny wypadek drogowy. Również zadeklarował, że jeżeli kobieta wpłaci kilkadziesiąt tysięcy złotych, jej dziecko uniknie odpowiedzialności.
Kiedy pod jej dom przyjechał oszust, kobieta spakowała do koperty pocięte gazety. Córka pani Barbary wezwała policję, a ona przeciągała spotkanie twierdząc, że znajomy ma dowieźć jej brakującą kwotę.
– On czekał na pieniądze, a ja panikowałam. Po chwili przyjechali policjanci i go zatrzymali. Wtedy pokazałam mu, że zamiast pieniędzy mam pocięte kartki – mówi.
Tym samym kobiety uchroniły swoje oszczędności i pomagały policji schwytać oszustów.
Nie wszyscy potrafią zachować taki rozsądek w rozmowie z oszustami. Do takich zalicza się 84-letnia Henryka, doktor nauk rolniczych, obecnie emerytka, która uwierzyła fałszywemu policjantowi i oddała mu 31 tys. zł. Przestępcy zostali schwytani i teraz kobieta domaga się sprawiedliwości przed sądem. Proces w ich sprawie toczy się w Sądzie Rejonowym w Kielcach.
Żądanie zaliczki
Nie tylko seniorzy padają ofiarami oszustów. Swoje oszczędności tracą także młode osoby, które m.in. dokonują transakcji przez Internet.
W sierpniu 26-letni mieszkaniec powiatu koneckiego za pośrednictwem jednego z portali ogłoszeniowych chciał kupić klimatyzator za 2,8 tys. zł. W ramach rezerwacji, przelał na konto sprzedającego 700 zł. Po wpłaceniu tej sumy, kontakt z nim się urwał, a ogłoszenie zostało usunięte.
Kilka dni później, tym razem mieszkaniec Starachowic, chciał kupić kolekcjonerskie monety za prawie 180 zł, jednak ich nie otrzymał. Sprawę zgłosił policjantom.
Znajomości internetowe
Policja apeluje, aby nie ufać nieznajomym osobom, z którymi nawiązujemy kontakt przez Internet lub telefon. W 2021 roku przekonała się o tym 47-letnia mieszkanka Sandomierza, która nawiązała kontakt na jednym z portali społecznościowych, jak się później okazało z przebiegłym oszustem. Mężczyzna podawał się za żołnierza Legii Cudzoziemskiej. Twierdził, że służy w Afryce. Znajomość internetowa rozwijała się dwa miesiące. Kobietę oczarował mistyfikator.
Po pewnym czasie oszust poprosił kobietę o 1,2 tys. zł, aby móc wrócić do Europy. Twierdził, że przebywa na Wybrzeżu Kości Słoniowej i nie wydostanie się z Afryki bez pomocy finansowej. Mówił też, że chciałby wspomóc biedny dom dziecka, który często odwiedza, pomagając dzieciom. Następnie mężczyzna poprosił ją o kolejne przelewy raz na 700 zł, innym razem na 5 tys. zł. Kobieta zorientowała się, że może być ofiarą oszustwa, kiedy wyłudzacz zaczął prosić o jeszcze wyższe kwoty. Wtedy powrócił jej zdrowy rozsądek, jednak kobieta straciła 7 tys. zł.
Policja przestrzega
Aby uchronić się przed oszustwem należy być ostrożnym w kontaktach z nieznajomymi, nawet z rzekomymi pracownikami banków. Należy także chronić dane, w tym numery telefonów. Gdy mamy wątpliwość, należy się rozłączyć i zadzwonić do centrali danej firmy.
Ponadto, nie należy instalować dodatkowych programów na urządzeniach, z których logujemy się do bankowości elektronicznej. Nie wolno także autoryzować przelewów, których sami nie wykonujemy, ani nie należy otwierać przesyłanych linków, nie znając ich nadawcy ani zawartości. Gdy podejrzewamy, że mamy do czynienia z oszustem, należy jak najszybciej powiadomić o tym policję.