Baltic Pipe – otwarty. Czy dzięki gazociągowi prowadzącemu z Norwegii przez Danię uda się zapewnić bezpieczeństwo energetyczne Polski? – odpowiedzi na to pytanie szukali goście Studia Politycznego Radia Kielce.
Zdaniem senatora Krzysztofa Słonia z Prawa i Sprawiedliwości, system ten jest elementem dywersyfikacji dostaw gazu do naszego kraju, niezwykle potrzebnej w czasie, gdy uniezależniliśmy się od rosyjskiego paliwa, wypełnia pewną lukę i pozwala nam czuć się bezpiecznie. – W ciągu roku Polska zużywa około 20 mld metrów sześciennych gazu, a docelowa wartość przesyłowa Baltic Pipe wynosi około 10 mld metrów sześciennych. W tej chwili mamy prawie jedną piątą zapotrzebowania z tego źródła – powiedział parlamentarzysta.
– Na pewno daje nam to duży oddech, zważywszy, że mamy poczynione ponad 3-miliardowe zapasy. Ponadto nie zaniedbujemy dostaw gazu skroplonego, który przyjmujemy w Świnoujściu, ale będzie również budowany morski port odbioru gazu. Wiele państw, szczególnie Europy Zachodniej, patrzy na nas z zazdrością, tym bardziej w sytuacji, gdy Putin pokazał, że potrafi podejmować bardzo radykalne działania, łącznie, jak wszystko na to wskazuje, z unieruchomieniem obu nitek Nord Stream – stwierdził senator.
Krzysztof Słoń dodał, że Polska jest dzięki Baltic Pipe zabezpieczona i to jest też dobry sygnał dla wszystkich, którzy sceptycznie podchodzili do tego projektu. Jeszcze miesiąc temu opozycja twierdziła, że – owszem system jest wybudowany – ale nie będzie przesyłu, a nawet jeśli będzie, to nie osiągnie spodziewanych mocy. Natomiast teraz pokazujemy, że skutecznie dbamy o niezależność energetyczną kraju i zabezpieczenie dostaw zarówno do indywidualnych odbiorców, jak i dla przemysłu – zaznaczył senator.
Mateusz Brzeziński z Nowej Lewicy przyznał, że Baltic Pipe zapewnia doraźne zabezpieczenie potrzeb i pozwala dywersyfikować dostawy gazu do naszego kraju. Jednakże – w jego opinii – system nie pokrywa w stu procentach potrzeb, a rezerwy w wysokości 3 mld metrów sześciennych, stanowią zaledwie 12 proc. zapotrzebowania Polski na gaz. Działacz Nowej Lewicy dodał, że nasz kraj potrzebuje nie tylko gazu, a stoi obecnie w obliczu ogromnego kryzysu paliwowego.
– Kryzys wynika nie z faktu, że brakuje paliw, tak, jak to było na początku agresji Rosji na Ukrainę, gdy ludzie wykupywali je w ogromnych ilościach, lecz z faktu, że bardzo wzrosły ceny, nastąpił radykalny wzrost marż i wszystkich aspektów ekonomicznych z tego wynikających. Skutkiem jest potężna inflacja podażowa, ponieważ każdy wytwórca musi ponieść horrendalne koszty związane z użytkowaną przez niego energią. Wkrótce przyjdzie zima, każdy z nas chce mieć ciepło w domu, więc będziemy musieli zajrzeć do naszych kieszeni – stwierdził. Mateusz Brzeziński dodał, że Baltic Pipe pozwoli nam w pewnym stopniu uniezależnić się od Rosji, jednak bezpieczeństwa energetycznego kraju nie zapewni jedna inwestycja.
Poseł Czesław Siekierski z Polskiego Stronnictwa Ludowego stwierdził, że Baltic Pipe, to inwestycja, na którą wszyscy czekaliśmy, poprawi sytuację Polski, ale nie rozwiąże w pełni problemów. – Przede wszystkim nie mamy zakontraktowanego gazu z Norwegii. Do końca roku, to zaledwie ilość testowa. Ponadto w roku przyszłym, ze względu na konieczność oszczędzania nie będziemy potrzebować 20 mld metrów sześciennych gazu, prawdopodobnie będzie to mniej. Natomiast fakt, że nie zakontraktowano wystarczająco dużej ilości gazu, którą można by tą drogą sprowadzić, to poważne niedopatrzenie rządu – powiedział Czesław Siekierski.
Łukasz Wasilewski z Konfederacji Ruch Narodowy przypomniał, że ideę gazociągu biegnącego po dnie Bałtyku popierały od lat 90. ubiegłego wieku wszystkie rządy, z wyjątkiem lewicowego gabinetu Leszka Millera. Jak zaznaczył, dobrze, że ta inwestycja została sfinalizowana, ponieważ każdy projekt, który prowadzi do poszerzenia obszaru źródeł energetycznych jest pożądany. Bez wątpienia Baltic Pipe jest Polsce potrzebny i będzie korzystnie oddziaływał na naszą gospodarkę. Przepustowość gazociągu zapewnia połowę krajowego zapotrzebowania na gaz i dokładnie tyle, ile pozyskiwaliśmy od Rosji – podkreślił.
Natomiast – jak dodał – do końca roku wykorzystane będzie zaledwie 10 proc. możliwości przesyłowych gazociągu. Ponadto, w ciągu pięć lat budowy systemu, rząd nie zakontraktował dostaw ze wszystkich możliwych źródeł. Problemem jest też niebezpośrednie połączenie z Norwegią, w związku z tym jesteśmy uzależnieni od właścicieli tego gazociągu, dlatego rząd będzie musiał prowadzić negocjacje w sprawie przesyłu paliwa.
Krzysztof Sławiński z Platformy Obywatelskiej przyznał, że powstanie Baltic Pipe, to ważne wydarzenie, które wpisuje się w cały system dywersyfikacji gazu, budowany przez wiele rządów. Podkreślił jednak, że – jego zdaniem – inwestycja nie zapewni niezależności energetycznej Polski, ponieważ rząd „przespał” kwestie kontraktów na dostawy gazu. – Nasz kraj kupuje gaz nie bezpośrednio od Norwegii, lecz od operatora duńskiego, tylko na bieżące potrzeby i – co należy podkreślić – gaz bardzo drogi, tymczasem mamy 17-procentową inflację. Trzeba myśleć o dalszej dywersyfikacji źródeł paliwa, trzeba też myśleć o budowie gazociągów naziemnych, o gazociągach z Afryki, z krajów kaukaskich, które zapewnią gaz tańszy, w większych ilościach, i w przewidywalnych cenach. Natomiast gaz z pól na Morzu Norweskim powinniśmy traktować jako uzupełnienie – dodał Krzysztof Sławiński.