Kolejne pozostałości niemieckich wozów pancernych wydobyto z Czarnej Nidy w okolicach Bieleckich Młynów.
Grupa poszukiwaczy z Muzeum Zabytków Techniki Wojskowej w Warszawie i Panzer Farm najpierw wydobyła część korpusu niemieckiej Pantery. Kolejne wydobyte elementy pochodzą z czołgu ewakuacyjnego Bergepanther, Panzer IV transportera półgąsienicowego Sd. Kfz 251.
Z rzeki wydobyto elementy maszyn, które przeprawiały się w tym miejscu w styczniu 1945 r. Po II wojnie światowej maszyn zostały wysadzone przez saperów – informuje Stanisław Kęszycki, dyrektor Muzeum Zabytków Techniki Wojskowej w Warszawie.
– Kiedy utknęły w rzece, prawdopodobnie były jeszcze w dobrym stanie. Po wojnie unicestwiano jednak pozostałości po wrogu, zebrano amunicje i różne materiały wybuchowe i wysadzono. Obalony został też mit mówiący o tym, że w rzece są czołgi, którym brakuje tylko dwóch kół, a reszta jest utrzymana. Świadkowie, z którymi rozmawiano kilkanaście lat temu pamiętali, że w rzece były te maszyny i nawet się tam bawili, ale zapomnieli, że w latach 50. i 60. były organizowane akcje mające na celu zniszczenie sprzętu – tłumaczy dyrektor.
Stanisław Kęszycki przyznaje, że ekipa miała nadzieję na znalezienie całego czołgu Pantera.
– Nie ma silnika i układu napędowego, więc w najbliższym czasie na pewno ten czołg nie będzie nadawać się do jazdy. Dosyć dokładnie przejrzeliśmy teren i uważamy, że temat jest zamknięty – dodał dyrektor.
Niewykluczone, że część pozostałości trafi do miejscowych placówek. Jednak ostateczna decyzja gdzie zostaną one przetransportowane zostanie podjęta po uzgodnieniach i rozmowach.