– Marsz Szlakiem Pierwszej Kompanii Kadrowej z Krakowa do Kielc upamiętnia czyn legionowy strzelców marszałka Józefa Piłsudskiego i pielęgnuje pamięć o żołnierzach, którzy marzyli o wolnej Polsce – stwierdził komendant marszu Dionizy Krawczyński.
Dodał, że wyrazem tej pamięci jest również Mogiła Mogił usypana na krakowskim Sowińcu, do której każdego roku zwożona jest ziemia z różnych miejsc uświęconych krwią żołnierzy Wojska Polskiego. Jest tam m.in. ziemia pobrana z cmentarza w Małogoszczu, z grobu legionisty, który zginął w sierpniu 1914 roku.
Dionizy Krawczyński przypomniał, że pierwszy marsz szlakiem „Kadrówki” wyruszył w 1924 roku, zatem obchodzimy 100. rocznicę tego wydarzenia. Dla jej uczczenia w tym roku ustanowiono specjalną odznakę.
Komendant zaznaczył, że marsz w czasie II Rzeczypospolitej był wielką manifestacją Związku Strzeleckiego i podległych mu organizacji, a także jednostek wojskowych, które wystawiały swoje drużyny. Maszerowano na czas, bez kwaterowania, odpoczynku. – Potem okupacja hitlerowska i sowiecka wiele zmieniły – dodał.
– I Hitler i Stalin chcieli zniszczyć Mogiłę Mogił. Na szczęście to się nie udało. Ale, kiedy przyszły czasy komunizmu, ta mogiła krakowska popadała w coraz większe zapomnienie. Nie zapomnieli o niej tylko legioniści, których jeszcze kilku żyło, i oni zaszczepili tę pamięć i potrzebę kultywowania tradycji – mówił.
Dionizy Krawczyński zaznaczył, że po II wojnie światowej marsz został reaktywowany dopiero w 1981 roku, głównie przez kieleckie środowiska patriotyczne.
– Pierwszy zamysł padł tu, w Kielcach. To właśnie znajomość z legionistami krakowskimi doprowadziła do tego, że reaktywowano marsz. I też chyba wszyscy się bali. Ale marsz uzyskał wsparcie „Solidarności” regionu małopolskiego i świętokrzyskiego, niestety świętokrzyski związek w połowie marszu z tego poparcia się wycofał. Nie wycofali się ludzie, i chwała im za to. W Kielcach każdego roku odwiedzamy grób Przemka Witka, naszego przyjaciela, jednego z twórców marszu w 1981 roku. To wtedy też ustanowiona została odznaka „Uczestnikowi Marszu Szlakiem Pierwszej Kompanii Kadrowej”, przyznawana wszystkim, którzy trzykrotnie pokonują trasę „Kadrówki”. Żołnierze tę odznakę otrzymują na sztandar i zawsze są z niej bardzo dumni – mówił.
Jak podkreślił komendant – współczesne organizacje strzeleckie jasno odwołują się do spuścizny patriotycznej marszałka Józefa Piłsudskiego, a ich statuty mówią, że przynajmniej raz każdy strzelec musi wziąć udział w marszu szlakiem „Kadrówki”.
– Chcemy im pokazać, że ta przygoda z historią nie musi być nudna. To są opowieści na trasie, jak to faktycznie było. Wprowadziliśmy też bardzo ostry dryl podczas uroczystości. I tu jest pewien rozdźwięk pomiędzy oczekiwaniami ludzi, którzy przeszli 25 kilometrów i chcieliby odpocząć, a oczekiwaniami władz w niektórych miastach, które – niech się nikt nie obrazi – chciałyby pogadać. Zatem zadaniem komendy marszu było wyważenie jednego i drugiego stanowiska i mam nadzieję, że przez ostatnie lata udało nam się dojść do porozumienia – dodał.
Dionizy Krawczyński zaznaczył, że w grupie cywilnej coraz więcej jest rodziców z dziećmi i to cieszy najbardziej.
– Ci chłopcy i dziewczęta chętnie uczestniczą w tym wydarzeniu pod opieką rodziców, którzy są dla nich przewodnikami. Cóż może być wspanialszego niż ta przygoda życia, niejedna, bo oni, kiedy już przychodzą do nas, to wracają na kolejne marsze. I to na pewno jest nasz sukces, bo pokazuje, że tworzymy grupę ludzi, dla których ta idea i tradycja są ważne – mówił.
Tegoroczny marsz szlakiem strzelców jest wyjątkowy. Obchodzona jest bowiem 110. rocznica Legionowego Czynu Niepodległościowego, także 100. rocznica pierwszego marszu szlakiem „Kadrówki”. Uczestnicy marszu mają do pokonania 160 kilometrów. Do Kielc dotrą 12 sierpnia.