– Co z tego, że dostajesz Fryderyka, jak nie możesz zagrać koncertu, bo nie ma ludzi, którzy przyjdą, aby tej muzyki posłuchać – mówi w rozmowie z Tomkiem Dudkiem Paulina Przybysz, która właśnie wydała swój najnowszy album zatytułowany „Insides”.
– Dużo miałam takiego „zderzenia się ze ścianą”. Chciałam wydać płytę, ale wytwórnia mówi „nie”, ponieważ to nie przejdzie badań radiowych. I kiedy już machnęłam ręką, pomyślałam i tak nie zadowolę tych czy tamtych, nagram album jazzowy – mówi Paulina Przybysz.
Artystka nieustannie poszukuje nowych brzmień i form wyrazu. Szerokiej publiczności dała się poznać jako współtwórczyni kultowego zespołu Sistars, gdzie razem z siostrą Natalią wniosła świeżość i soulową energię na polską scenę muzyczną. Po rozpadzie zespołu rozpoczęła solową podróż, eksperymentując z różnymi gatunkami – od soulu, przez R&B, aż po jazz i elektronikę.
W rozmowie z Radiem Kielce Paulina Przybysz opowiedziała również czego nauczyła się od jazzu nie tylko w kontekście muzyki, ale też życia.
Do współpracy nad albumem „Insides” Paulina Przybysz zaprosiła czołówkę muzyków nowej generacji polskiego jazzu, będących częścią rewolucji zachodzącej od ponad dekady na scenach muzyki improwizowanej całego świata. Marek Pędziwiatr na fortepianie i syntezatorach, Tymon Kosma na wibrafonie, Wiktoria Jakubowska na perkusji, Olaf Węgier na saksofonie tenorowym i Krzysztof Baranowski na kontrabasie.