Ssak z Ameryki Północnej zadomowił się w powiecie starachowickim. Na terenie gminy Pawłów potwierdzono obecność szopa pracza. To gatunek inwazyjny, który może być niebezpieczny dla naszego ekosysytemu.
Nietypowe zwierzę zauważył jeden z mieszkańców. Najpierw widział je w stogu siana, a później na podwórku, relacjonuje przyrodnik Jacek Major.
– Następnie okazało się, że bezpańskie psy zagoniły zwierzę na słup energetyczny. Mieszkaniec zrobił zdjęcie, co potwierdziło, że jest to szop pracz – dodaje.
To drugi udokumentowany przypadek występowania tego gatunku na terenie naszego województwa. Jacek Major pytany, czy zwierzę może być niebezpieczne, potwierdza tę obawę.
– Szop pracz to gatunek inwazyjny, który pochodzi z Ameryki Północnej. W Polsce pojawił się w latach 90. na fermach futrzarskich. Szop jest strasznym „niszczycielem” i zagraża naszej rodzimej faunie – podkreśla przyrodnik.
Szopy mają umiejętność odginania stopy o 180 stopni, co ułatwia im chodzenie po drzewach i penetrowanie ptasich gniazd. Ssaki te, podobnie jak lisy przenoszą wściekliznę. Są również nosicielami nicieni, niebezpiecznych pasożytów, które umiejscawiają się w wątrobie i w mózgu.