Strażacy gasili dziś pożar lasu w którym na drzewie zawisł motolotniarz. Na szczęście to były tylko ćwiczenia podczas których ratownicy z powiatu kieleckiego mogli także przetestować umiejętności udzielania pomocy ofiarom wypadku drogowego.
Jak mówi Marcin Nyga, naczelnik Wydziału Operacyjnego Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej w Kielcach, wrzesień jest miesiącem, gdzie tego typu ćwiczenia organizowane są na terenie wszystkich powiatów.
– Biorą w nich udział drużyny OSP, Państwowej Straży Pożarnej ale także policja i ratownicy pogotowia. Nad przebiegiem tych ćwiczeń czuwał specjalny zespół rozjemców, który oceniał przebieg ćwiczeń. Na tej podstawie przygotują oni raport, a zawarte w nim wnioski posłużą do tego, by wypracować nowe schematy działań, które posłużą edukacji strażaków. Wiadomo, lepiej popełnić błędy podczas ćwiczeń, niż w realnej sytuacji, by w tym boju prawdziwej krwi było jak najmniej – dodaje Marcin Nyga.
Brygadier Mariusz Góra, zastępca komendanta Komendy Miejskiej Straży Pożarnej w Kielcach, dodaje że takie ćwiczenia są okazją do sprawdzenia zgrania jednostek ratowniczych w sytuacjach kryzysowych.
– Pierwszym epizodem był pożar lasu. Strażacy otrzymali komunikat od Lasów Państwowych, że jest pożar w dwóch obrębach leśnych i należy przeprowadzić działania gaśniczego nie doprowadzając do przedostania się ognia dalej. Tam strażacy mieli za zadanie zbudowanie magistrali wodnej, aby zapewnić odpowiednią intensywność podawania środków gaśniczych i zniwelować pożar – mówi.
Kolejnym wątkiem była kolizja samochodowa, w której obrażenia odniosło kilkanaście osób.
– W tym przypadku chodziło o działania przy użyciu sprzętu ciężkiego, ale głównie o błyskawiczną ocenę sytuacji gdy liczba poszkodowanych jest zbyt duża i musimy natychmiast określić stan zdrowia rannych. Potem należało ich przygotować do transportu medycznego – informuje brygadier.
Ostatnim z elementów była sytuacja, w której służby musiały uratować paralotniarza, który zawisł na 10- metrowym drzewie.
– W tym przypadku strażacy rozłożyli skokochron i dotarli do poszkodowanego za pomocą drabiny. Każdy ratownik musi być obyty z wysokością, więc dużo ćwiczymy – dodaje strażak.
Potem jest to bardzo pomocne, ponieważ musimy być w gotowości 24h na dobę – wyjaśnia starszy kapitan Marek Dyk, dowódca jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 3 w Kielcach.
W ćwiczeniach uczestniczyło ponad 150 osób.