Do Aeroklubu Regionalnego w Pińczowie przybyła nowa maszyna. To „Dragonfly” – ultralekki samolot.
Jak informuje Bartosz Stelmach, wiceprezes aeroklubu, zwykle ma służyć do holowania lotni, jednak można z niego korzystać do latania rekreacyjnego. Maszyna wznosi się z małą prędkością i jest dość łatwa w pilotażu. W związku z tym doskonale nadaje się do latania amatorskiego.
– Niektórzy nie mogą uwierzyć, że taka konstrukcja może latać bez obudowy kabiny. Nie wygląda jak profesjonalny samolot, tylko tak naprawdę zbudowana jest z systemu rurek, powierzchni nośnych. Sterowana jest jednak tak jak każdy inny samolot. Napędzana jest stukonnym silnikiem, bardzo często stosowanym w motolotniach – opowiada.
Dragonfly, określany przez niektórych także mianem statku powietrznego, posiada dwa miejsca.
– Rozpiętość jego skrzydeł wynosi ok. 10,5 m. Ze względu na ogon i stateczniki, jest prawie dwa razy dłuższy, niż tradycyjna motolotnia – zaznacza.
Warto dodać, że jego masa startowa nie może przekroczyć 495 kg. Z kolei jego prędkość przelotowa jest mniejsza od motolotni i wynosi do 40 km/h. Samolot znalazł swoje miejsce w hangarze pińczowskiego aeroklubu. Obecnie członkowie stowarzyszenia szkolą się, by zdobyć uprawnienia do latania nowym nabytkiem.
Eugeniusz Studziński, członek aeroklubu podkreśla, że samolot to niezawodna holówka lotni, wykorzystywana podczas zawodów lotniowych na całym świecie.
– Sprawdził się w Australii na mistrzostwach świata, a także Stanach Zjednoczonych czy Niemczech. Ten nasz został kupiony w Belgii. Do tej pory nasze lotnie holowaliśmy za pomocą motolotni – dodaje.
Samolot kosztował około 100 tys. złotych. W Pińczowie można polatać również na paralotniach przy pomocy wyciągarki, motolotniach i na lotniach.