Para bezdomnych od kilku miesięcy mieszka we wraku samochodu przy ul. Rejtana w Łodzi. Mimo apeli ze strony służb, nie chcą przenieść się do schroniska, gdzie zostaliby rozdzieleni.
Żyją z pomocy okolicznych mieszkańców, którzy przynoszą im jedzenie, środki higieniczne i ubrania. Mieszkańcy także narzekają, ponieważ bezdomni potrafią być uciążliwi. Głównie dlatego, że śmiecą, a swoje potrzeby fizjologiczne załatwiają w pobliskim parku. Dlaczego mieszkają we wraku auta?
– Na pewno byśmy nie zamieszkali, gdyby nie opiekunka z MOPS-u, która się mną zaopiekowała. Moja koleżanka pozwoliła mi spać w samochodzie. Miałem bezterminowo przyznany zasiłek stały a MOPS tak się zaopiekowała, że stwierdziła, że moja koleżanka, która ma 900 zł emerytury, mnie utrzymuje – mówi bezdomny mężczyzna.
Zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi Elżbieta Jaszczak podkreśla, że to nieprawda, a para wciąż odmawia konkretnej pomocy.
– Ośrodek Pomocy Społecznej udzielał indywidualnej pomocy panu, kiedy ten był w Schronisku dla Bezdomnych Mężczyzn. Zarówno ten pan, jak i pani korzystali z takich form wsparcia i dobrowolnie z nich zrezygnowali. Kiedy pan mieszkał w schronisku był rozpatrywany jako osoba samotna. Teraz ci państwo mieszkają razem, mają swój dochód i korzystają z różnego rodzaju wsparcia – tłumaczy Elżbieta Jaszczak.
Przedstawiciele łódzkiego MOPS-u zapewniają, że chcą przekonać parę, by przenieśli się do schroniska, tak by później mogli wystąpić o kolejną pomoc. Tę deklaruje też Oddział Prewencji łódzkiej straży miejskiej, który między innymi pomaga bezdomnemu z formalnościami przy wyrobieniu dowodu osobistego.