25 zastępów straży wciąż walczy z pożarem w archiwum urzędu miasta, który wybuchł w sobotę wieczorem w Krakowie. Sytuacja jest trudna, głównie z uwagi na ograniczoną przestrzeń, w której poruszają się strażacy. Akcja potrwać może jeszcze kolejnych kilkanaście godzin.
Rzecznik małopolskiej straży Sebastian Woźniak w niedzielę wieczorem poinformował PAP, że działania ratowniczo-gaśnicze przy ul. Na Załęczu wciąż trwają i trudno powiedzieć, kiedy się zakończą. Akcja potrwa jeszcze najpewniej od kilku do kilkunastu godzin.
Na miejscu pracuje obecnie 25 zastępów, czyli 75 strażaków. W sumie zaangażowanych w nią będzie ich znacznie więcej – z uwagi na wielogodzinne działania strażacy wymieniają się. „Warunki gaszenia tego pożaru są bardzo trudne, jest to bardzo wyczerpująca praca” – przyznał rzecznik.
Woźniak wytłumaczył, na czym w tej chwili skupiają się służby. „Udało nam się wykonać w ścianie jednej z hal otwory, które początkowo umożliwiły nam jej częściowe oddymienie. Natomiast wypracowana przez sztab koncepcja zakłada wprowadzenie do środka piany lekkiej z dwóch agregatów pianowych, tak, aby ugasić ten pożar poprzez wypełnienie” – wyjaśnił. Jak dodał, utworzenie otworów odbyło się w porozumieniu z nadzorem budowlanym, który również jest na miejscu zdarzenia.
Zdaniem Woźniaka prowadzona akcja jest „bardzo trudna ze względu na ograniczoną przestrzeń, w której poruszają się strażacy”. Jak poinformowało miasto Kraków, w archiwum znajduje się 20 tys. metrów bieżących dokumentów. Dla strażaków dużym problemem jest konieczność przesuwania masywnych, wysokich na około trzy metry regałów.
„Podczas normalnego funkcjonowania archiwum przesuwały się one elektrycznie, natomiast w momencie odcięcia prądu musimy przesuwać je ręcznie. Kiedy taki regał już przesuniemy, pojawiają się nowe zarzewia ognia, które trzeba dogaszać; dokumenty archiwalne trzeba z kolei wynosić” – podkreślił Woźniak. Zaznaczył, że znajdujące się w środku regały poddawane są działaniu wysokiej temperatury, więc ich elementy ulegają przesunięciu i wybrzuszeniu, co bardzo utrudnia akcję. „My musimy czuwać też nad własnym bezpieczeństwem” – wskazał.
Na miejsce zdarzenia skierowane zostały siły i środki z powiatu krakowskiego, ale też z Myślenic, Brzeska, Nowego Sącza i Tarnowa; do dyspozycji jest również karetka. „Podczas działań jeden z ratowników z Krakowa zgłosił złe samopoczucie i został przetransportowany na SOR. W tej chwili jest już w domu; jest on traktowany jako osoba poszkodowana” – podał rzecznik.