Pomimo kolejnych miesięcy poszukiwań, wciąż nie udało się odnaleźć ciała 28-letniego Radosława, mieszkańca Skarżyska-Kamiennej. Jego zaginięcie zgłoszono w kwietniu 2017 roku, jednak do tej pory nie ustalono, gdzie się znajduje. Śledczy stwierdzili, że został zamordowany, a związek z tym zdarzeniem ma dwóch mężczyzn.
Dziś odbyła się kolejna rozprawa, w procesie Łukasza K., któremu zarzucono m.in. zabójstwo i pobicie z użyciem noża. Z kolei Miłoszowi M. przedstawiono zarzut udziału w pobiciu ze skutkiem śmiertelnym, nieudzielenie pomocy pokrzywdzonemu i utrudnianie postępowania karnego. Pierwszy z oskarżonych odpowiada za dwukrotną próbę ucieczki policjantom i to ten wątek zdominował dzisiejszą rozprawę.
Zeznania składali dziś funkcjonariusze, którzy doprowadzali Łukasza K. do skarżyskiego sądu, gdzie był świadkiem w innym postępowaniu. Wtedy doszło do próby ucieczki podczas wychodzenia z budynku.
– W momencie kiedy złapałem za klamkę, poczułem popchnięcie w plecy. Upadliśmy na ziemię między zaparkowane samochody. Doszło do szarpaniny, a potem oskarżony został obezwładniony – relacjonował jeden z policjantów.
Jak się okazało, Łukasz K. nie miał kajdanek na nogach. Prawdopodobnie poluzował je wcześniej w toalecie. Wiedział, że gdy zacznie biec, one spadną. Po raz pierwszy próbował uciec tuż po zatrzymaniu w sierpniu 2017 roku. Został jednak zatrzymany przez funkcjonariuszy po kilkudziesięciu minutach. Wyskoczył wtedy z okna prokuratury.
– Był w jednym z pomieszczeń w łazience. Otworzył okno i wyskoczył na daszek, później zeskoczył na ziemię i uciekł do jednego z pobliskich bloków. Tam został zatrzymany – powiedział policjant.
Łukaszowi K. grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności, a Miłoszowi M. kara do 5 lat więzienia.