Butelki, niedopałki i resztki żywności na trawnikach – to stały widok na łódzkiej Dąbrowie. Zaśmiecanie przyblokowych zieleńców to utrapienie wielu mieszkańców, którzy chcieliby żyć w czystym otoczeniu.
Podobno – według mieszkańców – problem nasilił się wraz z koniecznością segregowania odpadów, ale tak naprawdę – nie jest nowy.
– Na takim trawniku u nas doliczyłam się 5 butelek po wódce, po winie – mówi jedna z mieszkanek Dąbrowy.
– Skórki od chleba, od Bożego Narodzenia jeszcze leży taka wielka torba – dodaje inna.
– Idę z psem, a tu coś upadło. Patrzę, a to nogi świńskie, jeszcze parowały. To chyba ktoś coś ugotował i od razu resztki wyrzucił przez okno – zauważa jeden z mieszkańców osiedla.
Renata Lenarczyk ze spółdzielni „Ogniwo” na Dąbrowie podkreśla, że administracja ma na uwadze porządek na terenie spółdzielni.
– Spółdzielnia zatrudnia gospodarzy domów albo firmy sprzątające. Codziennie ustalany jest harmonogram i gospodarze, zamiast poświecić czas na sprzątanie klatek schodowych muszą sprzątać trawniki – zauważa.
Wiele osób, nie tylko młodych i nowych na osiedlu, wyrzuca śmieci, w tym resztki jedzenia, przez okno.
– I potem mamy problemy i z gołębiami, które przylatują do resztek i pojawiają się szczury – dodaje Renata Lenarczyk.
Za wyrzucanie śmieci w miejscu do tego nieprzeznaczonym możemy zostać ukarani mandatem do 500 zł. Jednak bardzo ciężko jest wskazać sprawcę, jeśli straż miejska nie przyłapie go na gorącym uczynku, a sąsiedzi niechętnie podchodzą do zgłaszania konkretnych osób. Śmiecący pozostają bezkarni.