Bezludna wyspa, sanie z królewną śnieżką, łóżko wodne, czy samolot – to tylko niektóre pojazdy, jakie wzięły udział w V „Zjeździe na Byle Czym”. Impreza tradycyjnie odbyła się na stoku w Parku Rozrywki i Miniatur Sabat Krajno.
W tym roku w zabawie wzięło udział 15 drużyn, a ich zadaniem było zjechanie z góry na przygotowanym przez siebie pojeździe 100 metrów. By zakończyć zawody wystarczyło przejechać zaledwie 50 metrów. Jury przy ocenie poszczególnych drużyn zwracało uwagę głównie na styl przejazdu oraz pomysłowość i wykonanie samego pojazdu.
Jak powiedział Daniel Kozioł, menadżer parku, najważniejsze jest to, że z roku na rok impreza się rozrasta, co oznacza, że przybywa osób, które swój wolny czas chcą spędzać w tak niekonwencjonalny sposób.
– W naszej imprezie chodzi o to, by się pośmiać i popodziwiać pojazdy, które biorą udział w zawodach. Niektóre z nich naprawdę robią wrażenie. Tradycyjnie jako pierwszy zjechał nasz pojazd, czyli balon – dodał Daniel Kozioł.
Nie każdej z drużyn udało się przejechać nawet połowę trasy. Niektóre pojazdy nie chciały się ślizgać, a jeszcze inne w trakcie jazdy rozpadały się. Tak też się stało z bezludną wyspą, którą na zjazd przygotowała Edyta Wyciszkiewicz z Kielc.
– Miała być ostatnią wyspą ostatniego Robinsona Crusoe, ale poległa na polu bitwy. W trakcie jazdy po prostu się zaczęła rozpadać, a palma się złamała. Robinson natomiast zaległ w śniegu na stoku i sama ze szczątkami wyspy w rękach musiałam dobiec do mety. Mam nadzieję, że dzielnie pokonałam trasę i publiczność dobrze się bawiła. Bo w tych zawodach najważniejsza jest właśnie dobra frajda z tego, co się robi. Cieszę się, że wzięłam udział w tym zjeździe – mówiła tuż po dobiegnięciu do mety zadowolona Edyta Wyciszkiewicz.
Dla każdej z drużyn organizatorzy „Zjazdu na Byle Czym” przygotowali upominki.