– Nie ma sensu tłumaczenie, że stworzyliśmy mnóstwo sytuacji, to nie ten moment i czas. W tej chwili w szatni jest gorąco i nie mówię o temperaturze powietrza – stwierdził trener Korony, Mirosław Smyła, po przegranym meczu 18. kolejki PKO Ekstraklasy z Arką Gdynia 0:1.
Gola na wagę trzech punktów strzelił w 10. minucie głową Maciej Jankowski, wykorzystując dokładne dośrodkowanie w pole karne Adama Deji. Kielczanie oddali w tym meczu 21 strzałów na bramkę rywala w tym 8 celnych. Zaporą nie do przejścia okazał się bramkarz Pāvels Šteinbors.
– Straciliśmy wiodących piłkarzy – Marcina Cebulę i Ognjena Gnjatica. Zastępców szukaliśmy przez ten tydzień, ale nie do końca ich znaleźliśmy, albo po prostu ich nie ma. To jest smutne i przykre – dodał Mirosław Smyła.
– To był bardzo trudny mecz z powodu sytuacji w tabeli obu zespołów. Tego typu pojedynki określane są zwykle spotkaniami o sześć punktów. Gratulacje dla moich chłopców, którzy pokazali dzisiaj ducha zespołu i charakter. To są dla nas bardzo ważne trzy punkty – stwierdził trener Arki, Aleksandar Rogić.
– Zdobycie trzech punktów było dla nas priorytetem. Zwycięstwo nad bezpośrednim rywalem w tabeli i to na jego terenie jest arcyważne. Trzeba powiedzieć sobie szczerze, że Korona stworzyła sobie więcej sytuacji. Tym bardziej szacunek dla chłopaków za „team spirit” i przede wszystkim dla Pāvelsa Šteinborsa, który robił niesamowite rzeczy. To szczęście, że mamy takiego bramkarza – podkreślał kapitan gdynian, Adam Marciniak.
– Staram się wykonywać swoją pracę najlepiej jak umiem. Czasami się udaje, czasami nie. Myślę, że każdy z naszego zespołu pokazał dziś, na co go stać. Jestem dumny, że chłopaki tak zagrali i wygraliśmy ten ważny mecz – skromnie powiedział Pāvels Šteinbors.
– Wiedzieliśmy, jak ważny jest to mecz dla nas, kibiców i układu tabeli. Niestety przegraliśmy i Arka nas wyprzedziła. Sytuacja nie jest komfortowa. Jesteśmy bardzo, bardzo źli. Mieliśmy sytuacje, sam wyskakiwałem już w górę, bo widziałem piłkę w siatce, ale Paweł pokazał swój kunszt. Szkoda, że my mamy taką niemoc i nie potrafimy wpakować nieważne czym piłki do bramki. Mam tylko nadzieję, że w tym roku wywalczymy jeszcze jakieś punkty – powiedział bramkarz Korony, Marek Kozioł.
– Bardzo bolesna porażka. Wiem, że takie mecze się zdarzają. Mieliśmy tyle sytuacji i nic. Wydaje mi się, że nawet gdybyśmy zagrali dziś trzy mecze, to też bramki byśmy nie zdobyli. Nawet gdybyśmy oddali 60 strzałów. Arka naprawdę miała dziś mnóstwo szczęścia. Zrobili jedną akcję i wygrali – stwierdził napastnik „żółto-czerwonych”, Michal Papadopulos.
Korona po tej porażce znów znalazła się w strefie spadkowej. W tym roku kielczanie zagrają jeszcze dwa mecze – 15 grudnia przed własną publicznością z Cracovią i 20 grudnia w Szczecinie z Pogonią.