Mniej śmieci do składowania, a przy okazji zyski z wytwarzanych z nich paliw. Taką świetlaną wizję przedstawiła władzom Kielc firma zajmująca się nietoksycznym przetwarzaniem odpadów. Według przedsiębiorcy, instalacja zmieniająca nieczystości w gaz i olej pomogłaby w zmniejszeniu opłat za składowanie śmieci nieprzetworzonych. Od przyszłego roku miasto będzie musiało płacić 270 zł za tonę odpadów, czyli dziesięciokrotnie więcej, niż do tej pory.
– Zmniejszenie ilości śmieci pozwoliłoby wpłynąć na finalne opłaty dla mieszkańców, a dodatkowo otrzymywane w ten sposób gaz i olej mogłyby być wykorzystywane przez miasto jako źródło energii – tłumaczy Dariusz Purtak, przedstawiciel firmy.
Producent zapewnia też, że ich autorska technologia, zbliżona do przetwarzania ciężkich frakcji naftowych, w przeciwieństwie do tradycyjnego spalania, jest bezpieczna dla środowiska.
Zakład przetwórczy miałby powstać za pieniądze inwestora w Promniku w sąsiedztwie wysypiska i instalacji przetwarzania odpadów. Firma miałaby pokryć koszty produkcji i montażu aparatury, a w zamian pobierać jedynie 30 proc. wszystkich zysków z wykorzystania uzyskiwanego paliwa.
Przewodniczący Rady Miasta Kielce, Kamil Suchański jest zdania, że miasto musiałoby najpierw potwierdzić realne zyski i straty, które niosłaby ze sobą nowa technologia. Dodaje jednak, że pomysł jest warty uwagi.
Podobnego zdania jest zastępca prezydenta Kielc Arkadiusz Kubiec, który do czasu przeanalizowania propozycji nie chce jej szerzej komentować.